Była 4 rano, niebo było ciemne, ulice rozświetlały jedynie latarnie, auta przejeżdżały bardzo rzadko. Szła środkiem ulicy, pijana, w połamanych obcasach, z ostatnim papierosem w paczce i zastanawiała się co zrobiła ze swoim życiem, stwierdziła, że weźmie się za siebie. Ułoży sobie życie, będzie miała kochającego męża, dzieci, rodzinę. Nagle usłyszała pisk, dwa świecące punkty skierowane prosto w nią. Papieros wypadł jej z ręki, w przeciągu sekundy wszystko to co przeżyła i czego nie zdążyła jeszcze zrobić przeleciało jej przed oczami. Koniec. Odeszła, odeszły jej marzenia, odeszło wszystko. Świat się zatrzymał.
|