( 2 ) - maleńka, dosiądziesz się do mojego stolika? - znałam ten głos, przecież to był on. odwróciłam się do niego, by móc spojrzeć w jego oczy. -ach, to Ty - wyrwało mu się. - no ja, a bo co ? - powiedziałam chłodno, nie dając mu satysfakcji. - no nic, bo wiesz.. tęsknie, Skarbie. - jej oczy w ciągu kilku sekund były szkliste. - za późno, nie sądzisz? - powiedziałam łamiącym się głosem. - nie, jak się kocha, nigdy nie jest za późno. - powiedział stanowczo. - wiem, i tak Cię kocham. - rzuciłam mu się na szyję. kolejny raz zaufałam. kolejny raz niepotrzebnie. / corparatians
|