zemdlałam, byłam na skraju wyczerpania, nie spałam cztery dni, nic nie jadłam, tylko kawa dostarczała mi minimalnej dawki energii. przyjechało pogotowie, nie mogli mnie dobudzić. na sygnale dostarczyli mnie do pobliskiego szpitala, automatycznie do mojego ciała przypięli miliony rurek i kabelków. Lekarze dziwili się, że moi bliscy nie zauważyli niczego niepokojącego, ale ty nie widziałeś problemu, w tamtych dniach widziałeś jedynie wódkę. a teraz, od tak stanąłeś w drzwiach szpitalnej sali w której leżałam, z ogromnym kacem, Tofifi w ręku i wzrokiem błagającym o przebaczenie. złapałeś mnie za rękę i wyszeptałeś do mojego ucha 'już nie będę pic kwiatuszku, obiecuje'. to nic ze byłam nadal nie przytomna, Ty wiedziałeś że i tak usłyszę te słowa.
|