rozproszone odgłosy deszczu działają kojąco. ta radosna i powolna monotonia oczyszcza mętne powietrze, i chcąc nie chcąc idziesz otworzyć okno. każda ze spadających kropli unosi odrobinę twojego smutku, który tryska potokami z wylotu rynien, rozpryskuje się na tysiąc szklanych koron na powierzchni powstałych już kałuż, spływa kpiącymi strumieniami wzdłuż klombów kwiatów, wsiąka w stwardniałą glebę ziemi. spadając w osłoniętym od wiatru podwórzu, zasłona świetlistych pereł rysuje prostymi liniami noc, która cię odrzuciła. / michelle
|