Opijaliśmy moje urodziny. było w chuj osób. połowy nie znałam. bawiłam się świetnie. wódka lała się strumieniami, jak to ujął mój ziomek 'szła jak woda'. Ty też tam byłeś. byłam już lekko wcięta i chciałam zrobić Ci na złość, wkurwić. wiedziałam , że nienawidzisz jak piję. usiadłam przy twoim stoliku, gdzie siedziałeś ze swoimi ludźmi.. chlałam. patrzyłeś. nosiło Cię ze złości, ale nie mogłeś nic zrobić. już nie byłeś mój , a ja nie byłam Twoja. Odszedłeś nabuzowany. uśmiechnęłam się i szepnęłam 'żegnaj' przystawiając gwint butelki do ust. // neast
|