I znów się zamknęły przede mną
drzwi.
Nie wierzę, nie tak przecież miało
być.
W pół kroku mnie wstrzymał
niedobry czas.
Był jak głaz, był jak głaz.
Na świat obrażona, zostałam
tam.
Myślałam, że każdy jest w końcu
sam.
Mijały godziny, a moja złość
Zmieni się w miłość.
Zatem przepraszam.
Całą swą dumę obnażam.
Zatem przepraszam,
To słowo niech będzie lampą
nową.
Tylko ze mną bądź.
W tym fotelu siądź i rozmowa
trwa.
Wiem bywało źle.
Rzadko jest jak w śnie, nie
rezygnujmy z nas.
|