Stanęłam w kuchni. Grzałam dłonie na kubku gorącej herbaty. Kocham gdy moje dłonie pachną cytryną. Gdzieś w oddali słyszałam błagalne miauczenie mojego kotka, coś pomiędzy "weź mnie na kurwa przytul, a jestem głodny". A ja dalej gapiłam się w okno, wąchając swoje dłonie. Tak bardzo to lubię. Właśnie wtedy świat przestał istnieć. Oparta o lodówkę patrzyłam jak stoi w miejscu. Tylko niebo znowu płacze. Mimo durnego gadania, że zmieniam swoje życie nic się nie zmieniło. Dalej pcham wszystkie duperele do tylnej kieszeni, być może to swoista analogia do faktu, że mam wszystko w dupie. Chociaż coś jest innego w tym wszystkim. Ja. Dalej bezpańska.
|