(część 2.) Myślałam, że idziemy naprzód, przekraczając po drodze wszystkie bariery, a tak naprawdę postąpiliśmy naprzód zaledwie dwa duże kroki, by potem cofnąć się setką małych, nieporadnych, niepewnych kroczków. Nawet oboje minęliśmy punkt wyjścia. Stoimy teraz daleko za nim. Jak mamy znów do niego dojść? Czy w ogóle możemy się ruszyć? Czy też będziemy stać tak, dopóki los nie pośle nas na inne drogi?Chciałabym, abyś wiedział, że bez Ciebie nie postąpię ani jednego kroku. Bez Ciebie ta droga jest dla mnie nie do przebycia. Nie ma sensu, bym kroczyła nią samotnie, skoro ona jest stworzona dla nas dwojga. Wybacz, pewnie nawet nie mam prawa tak o nas pisać.
|