Po dwóch latach przerwy zaciągnęli mnie na cmentarz, po mimo wrzasku i płaczu wsadzili mnie w autobus i pojechałam.Przez całą drogę byłam wkurzona, nie chciałam tam być, ale matka stwierdziła, że minęło wystarczająco dużo czasu, żebym doszła do siebie. Tak, cholernie, te dwa miesiące to tak wiele, szczególnie jak dla mnie dwa lata to wciąż za mało. Po obskoczeniu kilku grobów doszliśmy na jej, byłam tam pierwszy raz od pogrzebu, patrzyłam jak zmieniali kwiaty i czułam napływające łzy do oczu... uciekłam... stanęłam na alejce i zaczęłam płakać, nawet nie kryłam się z tym, miałam dość udawania, że jest ok, a czekał mnie jeszcze jeden cmentarz i wiedziałam, że ta wizyta będzie bardziej bolesna. Po długiej podróży autobusem wysiedliśmy i szliśmy do bramy, czułam jak zaciska mi się żołądek, tak jak codziennie gdy jadę do szkoły, zacisnęłam zęby i weszłam, starałam się już nie patrzeć na inne groby i iść przed siebie, gdy doszłam na miejsce zamknęłam oczy.
|