Nie mogę słuchać, kiedy ''dorośli'', mówią, że miłość w moim wieku nie istnieje. Może oni nie spotkali się z nią, gdy byli tacy młodzi, lecz ja to przeszłam. Doświadczyłam wszystkiego o czym oni mogli by tylko pomarzyć. Spotkałam się z różnymi sytuacjami, widziałam jak najbliższa mi osoba płacze, jak walczy z bezradnością. Uciekałam z lekcji by pobyć przy jego boku, piłam by mu dorównać, paliłam, bo on to robił. Mimo wszystko nie zrozumiał, że ja tak naprawdę, w głębi serca, pragnę być grzeczną i spokojną dziewczyną, z głową pełną marzeń. Poszedł do przodu, a ja zostałam sama... Ale to nie najważniejsze, istotne jest tylko to, że jest szczęśliwy. Czy któreś was drodzy rodzice, nauczyciele, dziadkowie, politycy, czy osoby, mające się za dorosłe przeżyło taką miłość? Nie? To siedźcie cicho.
|