Pojawiłeś się w moim życiu nagle i niespodziewanie i skaziłeś mnie tą swoją bezwarunkową miłością do całego świata. Każdego wieczoru brałam prysznic, by zetrzeć z kawałkami naskórka tę Twoją wrażliwość, dokładnie spłukać razem z krwią i łzami, żeby przypadkiem nie został ani milimetr, gram ani jedna kropla. Każdej nocy pragnęłam mieć Cię obok siebie, ale Ciebie nie było. Odszedłeś, a ja obiecałam sobie, że nigdy więcej nie pozwolę Ci podejść zbyt blisko, z obawy przed tym,że któregoś dnia znowu naznaczysz mnie sobą i zostaniesz, jak tatuaż, jak wylew podskórny, którego nie da się usunąć, wymazać. Jesteś jak grawitacja, przyciągasz mnie do siebie. Proszę, przestań. Już mnie więcej nie naznaczaj, nie tatuuj, nie przenikaj, nie przyciągaj.
|