Tak, nie oszukujmy się mówiąc, że miało to sens. Nie potrafię chyba zaangażować się tak na 110%, nawet jeśli na początku wydawało mi się inaczej. Fascynacja, zauroczenie mija. Od początku nie grałam fair, mimo, że cały czas szłam w zaparte, że wyleczyłam się z Niego. Tego pierwszego, wymarzonego, mojego, który tak cholernie mnie zranił, a mimo to byłam na każde jego skinienie palca.
|