Ale kiedy przyciągnął mnie do siebie, nie stawiałam oporu. Zwłaszcza, że jest jedno jedyne miejsce na świecie, gdzie czuję się bezpiecznie, i tam właśnie byłam... w jego ramionach. -Zimno Ci - szepnął w moje włosy. - Trzęsiesz się. Owszem, ale nie z zimna. No, może nie tylko. Zamknęłam oczy i rozpłynęłam się w jego objęciach, napawając dotykiem jego silnych ramion i twardej piersi, w którą wtulałam policzek. Żałowałam, że to nie może trwać wiecznie - że nie mogę być ciągle w jego ramionach, gdzie nic nie mogło mnie zranić. Bo on by do tego nie dopuścił
|