Wracałem dziś do domu, jakoś tak- przed zachodem słońca. Szedłem środkiem drogi, a dokładnie przede mną świeciło Słońce. Zdawało się leżeć na horyzoncie. Jakkolwiek jednakby nie było, słońce strasznie mnie oślepiało. Widziałem tylko jasność, jak u wrót innego wymiaru. Zwykły człowiek po uwolnieniu się z tego "oświecenia", widziałby tylko granatowo zielone plamy i niewyraźne kształty. Ja widziałem Ciebie. Nieco rozedrganą i bez wszystkich kolorów, ale to byłaś Ty. Nawet wówczas byłaś Piękna jak Promień Słońca.
|