- musimy pogadać. - szepnął na powitanie i wyciągnął za rękę z domu. usiedliśmy na werandzie. - posłuchaj.. - zaczął. - co się stało? - zapytałam wyczuwając Jego napięty ton. przytulił mnie. - nic się nie stało. tylko, nie zrozum mnie źle, kotku, ale już długo ze sobą wytrzymaliśmy. było fajnie, bardzo. ale wiesz, to stało się zbyt nudne i monotonne. nie dzieje się nic nowego. widzę, że męczysz się w tym związku. postanowiłem odejść, ułożysz sobie ciekawsze życie. - w końcu wykrztusił. spojrzałam na Niego oczami już napełnionymi łzami. - a jeżeli ja nie chcę, żebyś odchodził? nie pomyślałeś o tym, co? - zapytałam. pogłaskał mnie po włosach. - daj sobie czas. wiem, że tego chcesz. - upierał się przy swoim. - jestem pewna, że chcę, żebyś został. na zawsze. pod jedynym warunkiem tylko. - powiedziałam pewnym głosem. - tak? - ścisnął mocno moją dłoń. - nie przestawaj mnie kochać./definicjamiloscii
|