Można by zarzucić nam szaleństwo. Nawet oddychamy inaczej niż reszta. Powietrze niczym energia słoneczna ładuje wewnętrzną baterie, tak aby jej rytm pozwalał spać w spokoju. Ileż razy w nocy budziłam się i ukradkiem sprawdzałam czy twoje serce boje, czy płuca równomiernie wchłaniają tlen. Nie wiem czy twoje ciało zawsze ma książkowe trzydzieści sześć i sześć, ważne by dłonie nie były zimne. Zrywając wszechświat z kawałka papieru na ścianie lepimy go z płatków owsianych i mleka. Łapiemy się za słówka i czytamy sobie w myślach. W kremowej przestrzeni, w nikłych westchnieniach, ciepłych spojrzeniach. W pierza zapachu i marzeniach z wisienka na czubku. Tak można by zarzucić nam szaleństwo, ale swoim wariatkowie z waty nie wiele obchodzimy świat.
|