Jak codzień wstała z samego rana. Siadając na brzegu swojego wielkiego łóżka włożyła puchate ciapcie w kształcie rudych wiewiórek. Przeciągneła się ziewając i ruszyła energicznym krokiem w stronę tarasu. Pociągnęła za klamkę otwierając na oścież szklane drzwi, które migotały milionem srebrnych kryształków. Jej włosy rozwiał ogromny podmióch wiatru, złapała oddech zapełniając całą powierzchnię płuc cieplym, świeżym powietrzem. "Dzisiejszy dzień będzie niezwykły" pomyślała z wielkim uśmiechem na twarzy.
|