Z początku patrzy się bezwiednie, zwyczajnie, jak na posąg. Ale gdy spojrzę mu w oczy, uśmiechnę się momentalnie wszystko się zmienia. Widzę błyski. Nie takie wyraźne jak u innych gdy się z czegoś cieszą. Ale ja obserwuję Jego oczy dostatecznie długo by zobaczyć tak małą zmianę. I to jest cudowne, pojawiają się by pozostać już na cały wieczór, by sprawić, że wtedy każde Jego spojrzenie jest przepełnione troską, radością i.. zdawałoby się, że miłością.
|