Popatrzył na mnie tą miną zbitego psa. Zrobił anielskie oczy i uśmiechnął
się do mnie najpiekniejszym uśmiechem. Moje kolana zrobiły się jak z waty
a motyle w brzuchu nagle się odezwały. Moje serce strasznie przyśpieszyło.
Byłam wniebowzięta. Topiłam sie w jego ciemnych ślicznych oczach.
Z oczu zaczeły lecieć mi łzy. Po chwili przypomniałam sobie dlaczego one
lecą. Spuściłam wzrok i odeszłam. Strasznie korciło mnie, aby wrócić i
wyściskać go, ale nie mogłam. Byłam wręcz pewna, że to kolejne żarty.
Na następnych przerwach chodził przybity. Nie poszedł jak co przerwe na
palarnie ze swoimi kumplami. Chciałam podejść ale nie umiałam. Straciłam
kolejne szanse przez moją durną wyobraźnie.
|