nadszedł ten dzień. ślub jej brata. siedziała na sali i rozglądała się na boki. co chwilę jej uwagę przykuwała 'młoda para'. zatrzymywała wtedy wzrok i wpatrywała się w nich błyszczącymi oczami. działali na nią hipnotyzująco. byli tacy szczęśliwi. a ona przecież nie wierzyła w miłość ani tę całą jej 'magię'. nie wierzyła, bo sama została mocno zraniona. po policzkach poleciały jej wielkie łzy. ale nie złości, zazdrości czy rozpaczy. to były łzy dumy. była dumna z tego, że jej brat nie był takim cynikiem i egoistą, jak jej eks chłopak. była dumna z tego, że mogła przypatrywać się ludziom naprawdę szczęśliwym. ludziom zakochanym.
|