Miłosc ma miliony róznych odmian . Ja na swojej drodze spotkałam tylko jedną prawdziwą..Tą która niczym ogień w kominku rozpalała sie powoli , bez pospiechu.. To ona dała mi najwięcej ciepła . Długo nie mogłam pogodzić sie że płomień wygasł i byłam niczym żar..schowana wśród sterty popiołu . Inne 'miłości' były jak iskra... rozbłyskały gwałtownie , bardzo jasno , ale tak samo szybko gasły . Na dodatek poparzyły moje serce.. Teraz mam w sobie wspomnienia tych zimowych dni z toba przy kominku i tych wakacyjnych na balkonie w ciepły wieczór. One nie bolą . Pogodziłam sie że ' nie było nam to pisane' i pielęgnuje w sobie to co mi pozostało.. pamięć naszych rozmów i długich milczących spojrzeń ... | innaottak .
|