Najtrudniej jest ukryć ból...
Szok, jaki mnie ogarnął po tym, co wczoraj zobaczyłam, bardzo dokładnie ukrył ból, tak dokładnie, że nawet go nie poczułam. Zniknął gdzieś w środku, tlił się leciutko, bo nie wierzyłam w to.
Przyjechał po nią blok obok, pech chciał, że jechałam akurat na rowerze pod swoją klatkę. Na pewno mnie widział. Nie mogłam dojść do siebie, a gdy stałam na balkonie 3 godziny potem słuchając melancholijnych piosenek, on akurat ją przywiózł. Wyjeżdżając ode mnie z osiedla napisał sms-a, że miał egzamin... Nie wiem, może rzeczywiście to koleżanka z uczelni, zabrał ją po drodze... Ale nie wiem w co wierzyć... Jednocześnie jestem zła na niego, a z drugiej strony szukam usprawiedliwienia, jakiegoś wytłumaczenia.
A jeszcze w piątek byłam tak blisko niego... Niby jego własność...ale sam nie wie, jak bardzo jestem tylko jego.
|