Siedziałeś ze swoimi "kolegami" na ławce w parku . Ja siedziałam całkiem nie daleko w fatalnym stanie z rozczochranymi włosami. niewyprasowanej koszulce. ze zdrapanym lakierem. i podpuchniętymi oczami. Sama. bałam się.. lecz podeszłam . Spojrzałam Ci prosto w oczy. Ręką dotknęłam Twojego policzka . Był zimny. Zacisnęłam zęby i uderzyłam Cię w ten sam policzek . Szepnęłam słodko " spierdalaj " z uśmiechem odeszłam. Nigdy więcej nikt mnie nie zobaczył .Przestałam istnieć.
|