|
Czekała na niego już długo . Jakiś szary , nawiedzony, pusty parking . Godzina 22:23 . Padał deszcz , parasol wyginał się od wiatru . 'Na pewno zapomniał , zawsze mi to robi , ale akurat dziś.....' - pomyślała . Nagle zobaczyła jakąś postać . 'W końcu raczył się pojawić ! ' - czuła złość . Podszedł . Miała ochotę na niego na krzyczeć , już wcześniej wymyślała monolog jak bardzo zmarzła , bała się... Nic nie powiedział . Najpierw wyciągnął 3 czerwone róże zza pleców . 'Cholera , jeszcze nigdy nie dał mi kwiatów' - nie wiedziała co miała na myśli . Coś chciała mu powiedzieć , coś ważnego . W tej chwili to nie miało znaczenia . A przecież to tylko róże... Chciał jak zawsze tłumaczyć: - Kochanie , przepraszam ale znowu coś mi wypadło i ... - urwał , bo tym zamknęła mu usta pocałunkiem . Tym razem jej nie zawiódł .
|
Dodaj komentarz
