Siedząc i myśląc o wszystkim na raz, dochodzę do punktu gdzie wszytko jest tak na prawdę niczym.
Życie to tylko wiersz z motywem przemijania. Nasza egzystencja polega na urodzeniu się po to, żeby kiedyś skonać.
Do tego jeszce ten masochizm w postaci wciąż trwającej miłości do Ciebie. Nie chcę tracić młodości, właśnie tego okresu życia gdzie rany goją się najszybciej a blizny są najmniej widoczne. Chcę żyć a paradoksalnie ustawiam playliste na noc składającą się z piosenek, które nutami malują mi obrazy naszych wspólnie spędzonych chwil i pod zamkniętymi powiekami szkicują Twój portret. I choć może to nie trwać wiecznie wiem, że już mnie męczy.
|