ocham mówiło serce..nienawidzę powiadał rozum..a ona kochała go tak bardzo nienawidząc jednocześnie..jednak najbardziej nienawidziła siebie że nie potrafi przestać go kochać mimo iż każdy jego gest w jej stronę był gestem sprawiającym ogromny ból...i tak czekała na te uderzenia prosto w serce..poniekąd sprawiały jej przyjemność sądziła bowiem że choć ją rani to lepsze niż by zniknął całkiem..dlatego każdego ranka myła swe rany zaklejała plastrem i czekała z tęsknotą aż przyjdzie i zrobi następne...
|