[...] Gdy zabrakło ust Twoich słodkich i gorących, co deszczem pocałunków usta me skrapiały, lawiny pieszczot czułych, jak ogień palących, zabrano ustom życie ... i usta milczały. Twe dłonie rozpalone błądziły zachłannie, wędrując po meandrach spragnionego ciała. Dotykiem delikatnym, jak skrzydło motyla. Pieściły nieustannie - dziś pustka została. Kiedy zgasły Twe oczy miłością płonące, ciemność spadła na Ziemię, gwiazdy zapłakały. A herbaciane róże, delikatne, drżące - wyznanie Twej miłości - imię Twe szeptały [...] /Belenika Jarus
|