był wieczór. siedziała sama na schodach. było jej troche zimno, ale tylko troche. nagle usłyszała czyjeś kroki. doskonale znała ten krok. to było on. uśmiechnął się do niej i zimnym głosem powiedział : - wiedziałem, że tu bedziesz. niestety przyszedłem ci tylko powiedzieć, że z nami koniec. stał przy niej, a ona wybuchła płaczem. przez zalane łzami oczy wyciągnęła z kieszeni pistolet. - zabije się. wiesz o tym. - nie gadaj głupot. nie zrobisz tego. właśnie dlatego to koniec. nie jesteś odważna. gdy odchodził usłyszał dźwięk strzału.
|