' Powiedział, że to koniec. Odchodzi. Zaczęłam się głośno śmiać ; Jakiś głupi, pieprzony żart. ! Jednak on był poważny. Zamilkłam. Odruchowo tona łez poleciała mi po policzkach, czułam jak moje serce cholernie piecze, ale nie . ! Przecież muszę być silna, nie mogę się załamać . ! Powiedziałam, że wszystko w porządku i szybko zapomnę. Pobiegłam do domu, choć ledwo stałam na nogach, ale nie mogłam się poddać, nikt nie mógł poznać po mnie smutku. Wytarłam łzy. Niepotrzebnie, kolejna partia wylała się z moich oczy w niespełna sekundę. Nie potrafiłam nad sobą zapanować. skulona usiadłam na krawężniku, krzycząc ; Czemu to właśnie ja straciłam swój najsłodszy narkotyk ?! Otępiona, zalana łzami, spuchnięta nie podniosłam się już nigdy z tego jebanego dołu . ; ( '
|