 |
tak, to wszsytko z dnia na dzień narasta, zwiększa obroty. boję się tego co będzie dalej. / kszy
|
|
 |
mimo wszystko nadal mam do niego cholerny żal. / kszy
|
|
 |
uwielbiam się z Tobą droczyć naciskając czerwoną słuchawkę, która zakańcza połączenia wykonywane przez Ciebie.nieważne, że powtarza się to jakieś 30 razy, a gdy odbieram to dostaję opierdol, że zamarzasz czekając na mnie. / kszy
|
|
 |
a gdyby dwa dni temu ktoś mi powiedział, że sobotę spędzę w jego towarzystwie, rozmawiając szczerze i mając w dupie pozostałych - wyśmiałabym tą osobę i dała namiar na dobrego psychiatre./ kszy
|
|
 |
wiesz? stęskniłam się za Tobą. i mimo, że widzieliśmy się tylko godzinę, jestem szczęśliwa, że chociaż tyle. / aff
|
|
 |
pierdole. nie będę się już starać. po co, jak Ty i tak masz to w dupie?! / aff
|
|
 |
co z tego, że tym razem już musiałam być 100 km od domu.. nieważne, że cały tydzień miałam praktycznie bez przerwy badania.. to nic, że prawie nie miałam się kiedy położyć. przecież szpital to nic takiego. moja choroba jest dla Ciebie co najmniej śmieszna, jak to ująłeś. to nic, że przez to się prawie udusiłam. przecież Ty i Twoje urojenia jesteście ważniejsze, co nie? / aff
|
|
 |
popłakałam się. tak, popłakałam. bo kiedy dowiedziałeś się, że znowu trafiłam do szpitala, nawet nie spytałeś się, jak się czuję, tylko zrobiłeś mi wyrzuty, że nawet nie napisałam, a tyle mam czasu w tym szpitalu. / aff
|
|
 |
robię prawie wszystko, staram się jak mogę, żeby było dobrze. ale Ty masz do głęboko.. co z tego. i tak to ja jestem ta zła i wszystko jest moją winą, bo ja w ogóle się nie staram, co nie? / aff
|
|
 |
3 tygodnie wmawiasz mi, że już nie pijesz. ale niestety alkohol jest od Ciebie silniejszy. nie potrafisz się powstrzymać przed napisaniem do mnie w tym "błogim" stanie. coraz bardziej zaczynam wątpić w to, że już tam nie chodzisz. / aff
|
|
 |
cały czas kłamiesz. perfidnie mnie okłamujesz. ale czy naprawdę uważasz, że ja tego nie wiem? / aff
|
|
 |
nienawidzę, gdy ta historia się powtarza. nie chcę tego znowu przeżywać, nie chcę, bo mam jego. / kszy
|
|
|
|