 |
nie umiem określić swoje uczucia do niego. lubię kiedy jest, kiedy się stara, jak mi pomaga w najtrudniejszych chwilach, zawsze się mną opiekuje i chce dla mnie jak najlepiej. wiem, że mnie kocha choć nie powtarza mi tego często. a ja? nie wiem czy go kocham. myślę, że dałabym sobie rady bez niego gdyby zniknął na jakiś czas. ale z drugiej strony wiem, że rozpierdalałoby mnie od środka gdyby miał nową dziewczynę.
|
|
 |
Nawet pod postacią prawdy można dostrzec garstkę kłamstwa.
|
|
 |
Przeszłość to lustro wspomnień, które nie daje zapomnieć.
|
|
 |
Zdarzają się takie dni, że płaczę bez najmniej konkretnego powodu. Często brak mi sił, by walczyć o kres mojego istnienia darowany mi od samego stwórcy. Czasem moje życie traci ten cholerny sens i blask, który daje mi nadzieję na każdy kolejny dzień. Momentami upadam, dostając kolejny bolesny cios od świata wypełnionego chorymi złudzeniami. Często też bywam bezsilna i moja pięść cierpi od każdego uderzenia o twardą nawierzchnię. Moje serce też ma blizny, było zranione niejednokrotnie. Moje nogi też są obolałe od wszystkich przedeptanych niemrawo kilometrów. Wciąż odpływam w krainę marzeń, gubiąc linię pomiędzy rzeczywistością a jawą. Jednakże jestem tylko człowiekiem, który ma prawo być szczęśliwą, jak i strapioną istotą.
|
|
 |
bywają momenty kiedy trzeba powiedzieć 'koniec' a miłość nie ma tu nic do powiedzenia. na początku boli - nawet bardzo, brakuje Ci tych rozmów, uśmiechów, gestów, słów które wywoływały na twarzy uśmiech. możesz płakać, nikt Ci tego nie zabroni. to nie oznaka słabości a tego, że naprawdę się kochało. po jakimś czasie, może tygodniu, miesiącu czy roku nie będziesz już opłakiwać każdego wieczoru a z uśmiechem na twarzy wspominać pierwszy pocałunek, pierwsze "kocham" z jego ust, gęsią skórkę kiedy przejechał ciepłą dłonią po zimnej skórze. wiesz dobrze, że to uczucie nigdy w Tobie nie umrze ale nauczysz się z tym żyć. spotykasz go kiedyś z żoną, dwójką dzieci - będzie szczęśliwy. i wtedy poczujesz, że tak po prostu musiało być.
|
|
 |
to wszystko zaszło już za daleko, mam dość już łez wylanych przez niego. i wiesz co ? już nie chcę płakać przez jego obojętność. poczekam, aż to wszystko minie. poczekam aż to on zatęskni i dowie się jak bardzo boli cisza.
|
|
 |
Przecież jeszcze moje serce bije. Przecież jeszcze tętno jest u mnie wyczuwalne. Przecież czuje, myślę, funkcjonuje pozornie w pełnej normalności. Coś we mnie obumiera. Umieram i znowu wracam do życia. To wahanie nie potrafi się ustatkować. Ciągle góruje między życiem, a piekielną śmiercią. Wszystkie komórki, narządy życiowe rodzą się na nowo, a w następnej chwili ich czynność powoli gaśnie. Nie mam już logicznej świadomości. Życie i śmierć mieszają swoje funkcję- zaburzając normalność funkcjonowania mnie jako jedności.
|
|
 |
Przecież to nie płacz. Przecież łzy to tylko woda. Słone krople z kompletnie wszystkimi cholernymi uczuciami. Czasem uważany za oznakę słabości. Płacz to też przede wszystkim wrażliwość, odczuwalność bodźców egoistycznego świata, w którym nadal przedeptujemy kolejne nieznane nam szlaki życiowe. Tyle rzeczy, osób, zdarzeń, błędów jest w stanie doprowadzić nas do nieopanowanego smutkiem szlochu. Rzeka łez oczyszczająca nas uczuciowo i psychicznie. Rzeka, której nie da się zatamować nawet najbardziej solidną zaporą.
|
|
 |
Milczenie jest cechą, która ma swoją wartość.
|
|
 |
Mam zrujnowaną psychikę i rozszarpane serce. Są momenty w życiu, kiedy nie chce czuć nic więcej.
|
|
|
|