 |
muszę przestać ciągle o nim myśleć, to prowadzi do tylko jednego, a mianowicie zagłady.
|
|
 |
ile czasu masz zamiar mnie jeszcze zwodzić? przytul mnie w końcu, no.
|
|
 |
jego śmiech był jak nieoczekiwane słońce w środku każdej burzy.
|
|
 |
a ja nadal nie mam pojęcia, dlaczego tak cieszy mnie każdy Twój uśmiech.
|
|
 |
bądź dla mnie kimś, z kim będę chciała się zestarzeć.
|
|
 |
obudź się księżniczko, impreza skończona, czas wrócić do tej swojej szarej rzeczywistości.
|
|
 |
zimne te nasze jesienne wieczory. nie to żebym się skarżyła, ale odkąd odszedłeś, stały się nie do zniesienia.
|
|
 |
dziwka, zakochana tylko w sobie i interesująca się tylko i wyłącznie swoim dobrobytem.
|
|
 |
dotarła w końcu na dach. w podartych rajstopach, mokrych od śniegu włosach i butach. zatrzasnęła drzwi. opróżniła kieszenie, wyrzucając na ziemie wszystko co miała: śmieci i paczkę fajek. wzięła je w rękę, wyjęła jedną sztukę i zapaliła. stanęła na krawędzi swojego bloku, spojrzała w dół i biorąc ostatniego bucha, uroniła ostatnią łzę, po czym zrobiła krok w przód. leciała, uśmiechając się najszerzej jak tylko potrafiła, wierząc, że teraz w końcu stanie się szczęśliwa.
|
|
 |
proszę tylko o to, żebyś był. bym mogła Cię dotknąć, poczuć i powąchać. dla mnie liczy się każda sekunda. nie tylko ta dobra, ale i zła. każda, jeżeli Ty w jej tworzeniu też uczestniczysz.
|
|
 |
kończę z tym, chrzanię wszystko. zalewam się w trupa, palę ile wlezie, nie chodzę do szkoły. wychodzę z domu rano, wracam późnym wieczorem. olewam wszystko i wszystkich. bawię się życiem.
|
|
|
|