 |
słowa zlewają się w fałszywy ton .
|
|
 |
niezdarnie tańczyć na granicy zła .
|
|
 |
właściwie gdybym mogła , nie wychodziłabym ostatnio z Jego ramion.
|
|
 |
chciałabym tak do ciebie przyjść na całe życie, mogę?
|
|
 |
Wszystkie moje uzależnienia zaczynają się od Ciebie.
|
|
 |
`Chciałabym Być Dla Ciebie Tą, Której Zdjęcie Powiesiłbyś Sobie Nad Łóżkiem,I Kochał Bezgranicznie, Nad Życie.
|
|
 |
I chciałabym móc po prostu chwycić Cię za rękę i pójść dalej w świat.
|
|
 |
|
siedzieliśmy w Jego pokoju. głęboko patrząc sobie w oczy, milczeliśmy. cisza zaczęła przerastać nasze możliwości. w końcu nie wytrzymał : - nie mogę tak dłużej. - jak ? - zapytałam trzymając Go za rękę. - wciąż tak samo, nasz związek jest monotonią. - rzucił. - zresztą kocham Ją. musisz to zrozumieć. między Nami koniec. zapomnij o tym. - zaniemówiłam. momentalnie w oczach zatrzymały się łzy. - mam zapomnieć o Nas ? o Tobie ? o całej miłości ? o tym, jak razem było Nam dobrze ? jak potrafiliśmy sobie pomóc realizując najdziwniejsze plany ? jak bardzo się kochaliśmy i darzyliśmy szacunkiem ? mam zapomnieć o kimś, kto pokazał mi jak żyć ? o kimś, kto podkreślił mi, jak ważna jest miłość ? - wydusiłam z siebie. - musisz. - odpowiedział lekko muskając moje wargi i otwierając drzwi , tym samym sygnalizując, że mam opuścić jego pokój i życie zarazem. [ yezoo ]
|
|
 |
|
nie znoszę jesieni, bo kiedy tylko założę coś cieńszego od razu napierdala mnie gardło, jest zimno, ciągle marzną mi palce, niekiedy nieruchomiejąc do tego stopnia, że stają się najzupełniej bezużyteczne. nie znoszę jesieni, bo to główny natłok sprawdzianów, prac klasowych i innych w ten deseń. nie znoszę, bo to jesienią się pojawił, jesienią mnie w sobie rozkochał, jesienią oddałam Mu serce, jesienią odszedł.
|
|
|
|