|
Chciałabym stąd uciec,rozglądam się niespokojnie czy nikogo nie ma za mną,ale nie ma,a mimo to czuję,że ktoś przy mnie jest,ale przecież nikogo nie widzę,cholera jasna,zaczyna mi coraz bardziej bić serce i nieświadomie przyśpieszam kroku, ciężko oddycham, nie umiem uspokoić swojego oddechu, boję się, jest ciemno, a ja wracam sama, przecież tu ktoś może być, tu wszędzie jest ciemno, nie widzę nawet swoich butów. Zaczynam biec, nie wiem czemu, przecież zawsze wracam tą samą drogą, co mi dziś odjebało, ale biegnę i zaczynam płakać, zwalniam, opieram ręce o kolana, głęboko oddycham,kurwa, ze mną jest coraz gorzej-myślę. Patrzę na godzinę -00:28, a ja jestem w połowie drogi i nie chcę wracać do domu, nie teraz, nie chcę zasypać w łóżku, w którym tak często przebywałeś i płaczę coraz bardziej, opieram się o mur i siadam na jakiś schodkach,wyciągam ostatniego jointa, miałam go zostawić na jutro, ale teraz potrzebuję uspokojenia. I palę i tak jakoś niby lepiej, ale dalej Cię kocham./believe.me
|
|
|
Wiem, że zawsze mam do kogo się zwrócić, kiedy jest mi źle. Wiem, że mam w nich wsparcie i są w stanie dużo dla mnie poświęcić. Wiem, że się martwią, tak bardzo, kiedy znów nie odpisuję na smsy, albo nie odbieram telefonów. I wiem, że lubią przebywać w moim towarzystwie, lubią ze mną chodzić na melanże, lubią rozmawiać, pić wódkę, śmiać się, jarać. To wszystko takie banalne, ale naprawdę to mi pomaga. Szczególnie kiedy po raz kolejny uświadamiam sobie, ze Ty mnie nie kochasz, kiedy myślę, że to już nie ma sensu, że w sumie po chuj się męczyć, może o po prostu powiedzieć rodzinie, że muszę wyjechać, bo chcę spróbować gdzie indziej, bo chcę poznać świat, ale nie, wtedy przypominam sobie, że jesteście Wy, że to jest właśnie moje miejsce bez względu na to, czy będę je dzielić z Tobą, czy nie. Tak, tylko przy nich zapominam o swoich problemach, tak, bez wątpienia mogę ich nazwać przyajciółmi, w końcu są w tym samym bagnie, co ja. / believe.me
|
|
|
Otwieram oczy, które co chwilę same się zamykają, to chyba przez to zmęczenie, rozglądam się dookoła, jestem na naszym mieszkaniu, są wszyscy znajomi, ktoś mnie przytula, to Ty, kurwa co Ty tu robisz, to nie Twoje miejsce, pytam skąd tu się wziąłeś, odpowiadasz, że się o mnie martwiłeś, że dzwoniłeś, że nie odbierałam, a przecież dobrze wiedziałeś gdzie mnie szukać. Uśmiecham się jedynie i czuję Twoje dłonie na moich ramionach, Twój policzek na moim policzku, czuję to wszystko i lecą mi łzy i już nie wiem czy dlatego, że jestem tak pijana, czy dlatego, że to nie tak powinno być. I płaczę, a Ty mnie uspokajasz, ale tu nie powinno być Ciebie, przecież ja kocham innego, jak mam Ci to powiedzieć, jesteś dla mnie tak dobry, ale moje serce jest już tak zszarpane, że nie jestem w stanie tak po prostu przestać Go kochać. I miałam przestać, ale biorę jointa od kolegi, nie chcę już czuć, to wszystko nie jest tak jak miało być, bo to On miał mnie tulić, miał się martwić. Kurwa mać. / believe.me
|
|
|
[1] Za dużo wódki, kręci mi się w głowie, wszędzie są ludzie, nie wszystkich znam, ale wszyscy znają mnie, przeciskam się, wychodzę na balkon, znajomy, pytam czy ma zioło, ratuje mi życie, naprawdę, gdzieś mignąłeś mi przed chwilą, ale nie mam czasu, jaram, mam taką pustkę w głowie, wiem tylko podstawowe informacje na swój temat, przechodzę do kuchni, przyjaciel, przytulam się, jest mi źle, ale nie daje po sobie poznać, idziemy piętro wyżej, zapraszamy ludzi, kurwa, to się źle skończy, przedstawiam się im, jest źle, ale nikomu nie mówię, a Ty ciągle na mnie patrzysz, a ja dalej piję, to są moi znajomi, to ja Cię tu wkręciłam i teraz wiesz czemu jestem tak zniszczona, nie daje już rady, kładę się gdzieś obok, zasypiam w Twoich ramionach, nie wiem jakim cudem, budzę się, wstaję, wszyscy coś ode mnie chcą, ale pierdole, nie słucham, wchodzi przyjaciółka z płaczem, rzuca mi się na szyje i mówi 'on nie żyje', osuwam się, ryczę jak nigdy, / believe.me
|
|
|
[2] nie potrafię się pozbierać, przyjaciel mnie ogarnia, ale to już nie ma sensu, znów kolejny znajomy się zabił, kurwa mać, nie chcę tutaj być, nie wytrzymuję, chcę wódki, mówię, że chcę się opić, a przecież już jestem tak pijana, że przed chwilą rzygałam, chcę jarać, ale to też wyrzygam, przyjaciel mnie przytula, ale to mi nie przywróci znajomego, Ty patrzysz na mnie, stoisz ciągle niedaleko, ale nie podchodzisz, chcę być już w domu, mówisz, że idziemy razem, przytulasz mnie, mocno, tak, tego potrzebowałam, ale to wszystko się źle skończy, tak, wiedziałam, znów lądujemy w łóżku, tylko, że ja chcę zapomnieć, a Ty mnie pożądasz, niedorzeczne. / believe.me
|
|
|
Widzę Cię z daleka, znów pijesz, a miałeś skończyć, tak jak ja, mieliśmy razem skończyć, obiecaliśmy to sobie zaraz przed tym, jak przestaliśmy się spotykać. Mieliśmy się pilnować nawzajem, miałeś mnie ogarniać, a ja Ciebie, a przecież to jest tak niedorzeczne, my, my mielibyśmy kogokolwiek ogarnąć? Każdy by wybuchł śmiechem, przecież my wyglądamy jakbyśmy byli najszczęśliwszymi ludźmi na ziemi, mamy co chcemy, a te ciągłe melanże są właśnie tym, czego chcemy. Ale tylko ja wiem, że jak wpadasz w ciągi to znaczy, że masz problem, przecież ja Cię tak dobrze znam, a Ty mnie, my nigdy nie powinniśmy przestawać ze sobą przebywać, bo wiemy o sobie za dużo. Ale 'nas' już nie ma i patrzę na Ciebie z daleka, bo nie mam odwagi podejść i usłyszeć, że to przeze mnie, nie mam odwagi, naprawdę i odchodzę, zawracam, wycieram łzy, to wszystko moja wina, a przecież wciąż mi zależy, niezależnie od tego, co mówię. Ale nie potrafię spojrzeć Ci w oczy, nie po tym co zrobiłam, przepraszam. / believe.me
|
|
|
Pytasz jak u mnie,przecież dobrze wiesz, ćpuńskie historie z nadmiarem alkoholu i pękniętym sercem, gdzieś tam, między poniedziałkiem a wtorkiem, między pierwszą a dziesiątą banią, między oglądaniem zdjęć a usuwaniem wszystkich,na których jesteś Ty,gdzieś pomiędzy pękało mi serce, bardzo długo, co dzień. Leżąc na podłodze, paląc jointa,już kolejnego, bo chuj mnie obchodzi ile kasy na to pójdzie, w jakim stanie się położę spać i z kim i w którym łóżku, to jest tak bardzo nieistotne. I zaczęłam powiększać grono dilerów, bo mi się opłacało, ale teraz ich tak bardzo polubiłam i lubię przebywać w ich towarzystwie i lubię z nimi jarać. I chodzę kupować wódkę, bo lubię, bo mi pomaga, bo jest kurwa wyjebanym lekarstwem na Ciebie. I dzwonię po znajomych, a oni przyjeżdżają i znów jest melanż i znów umieram na następny dzień, a później idę na imprezę, bo muszę kogoś poznać, bo brakuje mi już czyiś ust, ale wtedy uświadamiam sobie, że nie brakuje mi czyiś ust, tylko Twoich.To wszystko./believe.me
|
|
|
Nasze życie jest takie piękne? Niczym się nie przejmujemy, robimy co chcemy, tak? Zlewamy wszystko i wszystkich? Mamy w dupie cały świat, bo melanż ważniejszy? I jesteśmy popularni? I mamy dużo znajomych? I to jest tak zajebiste? To wytłumacz mi, czemu idę na pogrzeb kolejnego znajomego, powiedz czemu, przecież nam jest tak dobrze. Czemu znów ktoś popełnił samobójstwo, czemu, kurwa, czemu. Ale tak, dalej patrz na nasze życie z podziwem, przecież to wszystko jest tak kurwa piękne i nikomu nie przychodzi na myśl, że łączą nas podobne problemy, że tak właśnie o nich zapominamy, że żyjemy, bo musimy, a to jak bardzo sobie to zjebiemy nie ma już żadnego znaczenia. / believe.me
|
|
|
[1] Siedzę naprzeciwko Ciebie, uśmiecham się, skręcam jointa, wiem, że cholernie mnie teraz pragniesz, widzę to w Twoich oczach, a mnie to kręci, bo mogę się bawić Tobą, mogę zrobić co tylko chcę, a Ty tak po prostu będziesz mi posłuszny, śmieszne, kiedyś było na odwrót, jak to życie lubi nas zaskakiwać, teraz Ty nic dla mnie nie znaczysz, a ja dla Ciebie o wiele za dużo, wiem to dobrze, jestem pewna, że to uczucie Cię zniszczy, ale trudno. Podpalam jointa, tak, tego mi było trzeba, opieram głowę o oparcie fotela, jest mi tak dobrze, a Ty ciągle na mnie patrzysz, a mnie to bawi i znów się śmieję i podchodzi jakiś chłopak, niby zajarać ze mną, ale dobrze wiem, że nie chodzi o jaranie, rozmawiamy, ciągle się przybliża, a Ty się coraz bardziej denerwujesz. Wstaję, podchodzę do znajomych, śmieję się, popijam to wszystko wódką, bo toast urodzinowy, to wszystko jest tak śmieszne, gdyby nie ja nigdy by Cię tu nie było, to moja ekipa, a ja Cię do niej wciągnęłam. / believe.me
|
|
|
[2] Wciągnęłam Cię do największego bagna, zniszczyłam Cię, zaraz po tym jak Ty zniszczyłeś mnie. I nigdy nie mów, że do siebie pasujemy, przecież widzisz co zrobiliśmy, popatrz wstecz, nigdy tacy nie byliśmy. Wspomnij swoje życie zanim mnie spotkałeś. Melanże z kumplami, w męskim gronie, z wódką, ale bez ciągów. Teraz popatrz na to co jest teraz. Dziwki, jaranie, wódka, zgony, pierdolone samobójstwa znajomych, ciągi, narkotyki, ciągłe melanże i brak jakichkolwiek hamulców. A to wszystko przeze mnie, to przeze mnie, to ja Cię z nimi zapoznałam. I widzę jak się staczasz, bo pojawiłam się w Twoim życiu i widzę jak niszczę każdego, kto chce ze mną się zaprzyjaźnić, bo dla nich to życie jest tak zajebiste, bo go nie znają. Ale to wszystko uzależnia. I ja już dawno straciłam nad tym kontrolę. / believe.me
|
|
|
Widzisz? Nie ma Cię teraz ze mną, a ja czuję się dobrze, nawet bardzo. Idę do szkoły i myślę jak jest zajebiście, przechodzę przez jezdnię i wiem, że wszystko jest okej, biegnę na autobus i jestem pewna, że może być tylko lepiej. Kiedyś twierdziłam, że nie potrafię się uwolnić od Ciebie, że zawsze będziesz częścią mojego życia, a teraz? Proszę Cię, nie znaczysz już nic, zupełnie nic, jesteś jak śmieć, kurwa, jak śmieć, a nigdy nikogo nie porównywałam do śmieci. Ale dobrze wiem, że kiedyś będziesz żałował, że nam nie wyszło. Kiedyś będziesz wyrzucał sobie, że pozwoliłeś mi kiedykolwiek, żebym odeszła. Kiedyś będziesz tak cholernie zazdrosny, bo przecież dobrze wiesz, co robię wieczorami. Kiedyś specjalnie przyjdziesz na tą samą imprezę, co ja, żeby tylko popatrzeć na mnie, zapewniam Cię. Będziesz miał mnie przed oczami 24 h na dobę i to wszystko będzie Cię zabijało od środka, bo będziesz wiedział ,że zjebałeś, zjebałeś tak bardzo, że nic teraz nie możesz zrobić. / believe.me
|
|
|
|