|
Siedziała w dużym dresie z puszką piwa w ręce. W uszach tylko rap. Uwielbia przeklinać i ubóstwia stan , w którym dym nikotynowy obala i obezwładnia jej usta. Nie ubiera różowej sexy mini, w której widać jej pół tyłka. Nie zakłada złotych bluzeczek z dekoltem do pępka. A On i tak , pomimo wszystko ją bezgranicznie kocha. Dziwny facet. Myślałam , że te egzemplarze wyginęły razem z dinozaurami. A tu masz , ci los . |imagine.me.and.you|
|
|
|
Obudziłam się i półprzytomna siadłam na łóżku, chwytając telefon i jednym okiem spoglądając na godzinę. Nie wiedziałam co się dzieje. Była 4 nad ranem, a mnie obudziły jakieś dziwne odgłosy z mojego balkonu. Odsunęłam roletę i na zaśnieżonym tarasie zobaczyłam małą, czerwoną torebeczkę. Dopiero później dotarło do mnie że dostałam od Niego esemesa. Przecierając oszronioną szybę wpatrywałam się w ów czerwony punkcik z niedowierzaniem czytając wiadomość, otworzyłam drzwi i w samej koszulce wybiegłam na dwór. Chwyciłam do ręki prezent. W środku był przeuroczy srebrny łańcuszek. Kątem oka wymknęła mi mała łezka. Nie zwracając uwagi na moje czerwone od zimnego śniegu stopy, stałam wpatrując się w wirującą na niebie otchłań białego puchu. Kocham Go za to, że zawsze potrafi mnie zaskoczyć. |imagine.me.and.you|
|
|
|
Rano obudził mnie Jego nieskazitelny pocałunek po czym wyszeptał 'wstawaj kochanie', nim zdążyłam z uśmiechem otworzyć oczy zdarł ze mnie kołdrę i z oczami małego dziecka, pełnymi małych świecących iskierek wykrzyczał 'no mała wstawaj, ubieramy choinkę!' rozwalił mnie ten tekst. Zachodząc się ze śmiechu zwlokłam się powoli z łóżka, zakładając Jego dużą bluzę i związując włosy w wysoki kok. Chwycił mnie za rękę i posadził na swoich kolanach zakładając mi na głowę czapkę mikołaja i owijając moją szyję srebrnym, puszystym łańcuchem choinkowym, popatrzył mi głęboko w oczy i namiętnie pocałował. Kocham te Jego dziwaczne odpały. |imagine.me.and.you|
|
|
|
Kolejny dzień spędzam idąc bez celu ulicą. Straszny mróz. Moje dłonie można już przyrównać do kostki lodu. Idę, a mroźny wiatr otula moją twarz, tak cicho i tak bezszelestnie. Chyba wie, że bardzo tęsknię za Jego bliskością. Mijam ludzi, wesołe całe rodziny idące z ogromnymi torbami zakupów świątecznych, z chodnika dostrzegam wesołe dzieci i ich rodziców przystrajające domy różnokolorowymi światełkami. Tak. Niedługo święta. Zbliżają się ogromnymi krokami, a ja tak po prostu idę, mam wyjebane na jakieś prezenciki, światełka i inne duperele. Kiedyś uszczęśliwiały mnie wspólne wypieki pierniczków i babeczek z moją mamą, dziś byłabym w siódmym niebie, gdybym na ośnieżonej drodze zobaczyła Jego czarne conversy. Mijam jeszcze staruszkę z mężem, idą trzymając się pod rękę i nucąc jakąś kolędę. Widać na odległość jak wiele dla siebie znaczą. Ten widok rozkleja mnie już do końca. Wróć. Bądź ze mną bo sobie nie poradzę. |imagine.me.and.you|
|
|
|
|