 |
patrząc na jego pełne, uśmiechnięte usta i czekoladowe oczy wpatrzone we mnie jak w sacrum uznałam, że mimo tego co będzie jest najlepszą rzeczą jaka mogła spotkać mnie w życiu.
|
|
 |
serce na Jego widok waliło jak oszalałe, kąciki ust mimowolnie pięły się ku górze, oddech stawał się nierównomierny, w brzuchu szalało stado motyli a nogi doszczętnie miękły - zaczęło się robić niebezpiecznie, ale uparcie wmawiałam sobie, że to jeszcze nie to, jeszcze nie ten.
|
|
 |
miłości nie da opisać się słowami, trzeba ją przeżyć, poczuć na własnej skórze, musi doszczętnie Cię wyczerpać, totalnie zdeptać i zniszczyć psychicznie, musisz ją przecierpieć, przeboleć, dopiero wtedy będzie Cię stać na szczere zdanie : 'tak, kochałem'.
|
|
 |
nie ma między Nami typowej bliźniaczej więzi, nie potrafię 'na odległość' wyczuć czy u Niego wszystko okej, ale to wlaśnie wraz z Nim przyszłam na świat, to w Jego obecności postawiłam pierwsze kroki, kiedy to dumny z siebie, że potrafił to przede mną bezczelnie się uśmiechał, to z Nim poszłam do przedszkola, to On jako pierwszy facet pobił się 'za mnie' , to On zabierał mi ulubione pluszaki i wypijał kilka ostatnich łyków kakao. niewyobrażalnie Go kocham - mimo codziennych kłótni, tekstów typu : 'spierdalaj łosiu' , mimo gryzienia się, napierdalania, drapania.
|
|
 |
zostawił ją. odszedł z przelotnie rzuconym 'to koniec' a ona ? zamiast mazać się, szlochać, łapać spazmatyczny,nierównomierny oddech, dokładnie wytuszowała rzęsty, zrzucając z siebie jeansy, założyła małą czarną, schodząc z uśmiechem ze schodów, pośpiesznie zakładała szpilki. bolało, cholernie bolało, ale miała świadomość, że uwolniła się od Niego.
|
|
 |
każdy dzień witam kubkiem przegorącej herbaty malinowej i papierosem w lewej dłoni, w głowie mając tysiące pozytywnych pomysłów na dziś. bez Ciebie.
|
|
 |
' zamknij ryj, dziwko ', 'pocałuj mnie w dupę', 'pierdol się pasztecie', ' goń się, szmato', 'Ty mała ździro, morda' - tak, to znacznie lepsze niż 'buziaczek przyjaciółeczko', słodkie minki i jakże cudowne dogadywanie się. / veriolla
|
|
 |
powinnam przeprosić kilku fajnych kolesi, za tak drastyczne kosze. jednemu z nich te przeprosiny należą się podwójnie - bo głupia egoistka, zraniona przez jednego, bawiła się kosztem drugiego. nie byłam fair wobec nich, i jest mi głupio owszem - bo spieprzyłam kilka razy coś co mogło być na prawdę fajne. / veriolla
|
|
 |
nie zamierzam biegać za kimś kto ciągle przyspiesza kroku
|
|
 |
'dlaczego to robisz? dlaczego tu jesteś ? siedzisz ze mną o trzeciej nad ranem, trzymasz mnie za rękę i patrzysz ze mną przez okno ? dlaczego znosisz moją każdą wredną odpowiedź i mój smutek? ' - zapytał. wtuliłam się w Niego i uśmiechając się dodałam: ' bo są ludzie dla których robi się znacznie więcej niż dla pozostałych'. uśmiechnął się lekko, przez wymalowany na twarzy smutek. 'dziękuję,że jesteś'-wyszeptał. 'cała przyjemność po mojej stronie. to co, która teraz gwiazda?'- odpowiedziałam, po czym z zafascynowaniem spojrzałam się w niebo. 'ta obok mnie,bo świeci mi najmocniej''-dodał,całując mnie w czoło. / veriolla
|
|
 |
ale wiesz nie gniewaj się o te czekoladki. zjadłem je, bo... bo się o Ciebie troszczę! Wiem, żeby Cię zaraz brzuch od nich zaczął boleć. bo przecież często Cię boli jak dużo zjesz słodkości / troskliwy M. prawie dałam się nabrać!
|
|
 |
- myślę, że lepiej Ci było w dłuższych włosach. Niepotrzebnie je ścinałaś. Szczerze to nie ładnie Ci teraz. - spierdalaj
|
|
|
|