 |
Pozwolę Ci odejść,pozwolę Ci to zrobić...ale najpierw patrząc mi w oczy, wykrzycz, że nic dla Ciebie nie znaczyłam,że nigdy mnie nie kochałeś,że to wszystko było kłamstwem,jednym wielkim nieporozumieniem.Pozwolę Ci odejść,jeśli mi to wszystko udowodnisz,że postępujesz zgodnie z sercem,że nie stawiasz mu się przeciw ze względu na swoją chorą dumę.Odbierasz mi tym wszystkim szczęście.Tak bardzo tego potrzebuje teraz.Czemu kocham głupią miłością? Wieczór taki jak ten,taki spokojny i nagle czuję,że coś we mnie umiera.Boję się,że kiedyś nie wystarczy mi sił.A może to ja jestem niewłaściwą osobą dla Ciebie...Posiadam jeden z tych ogromnych głodów...ogromny głód miłości.Już mnie nie chcesz...to wszystko moja wina,jestem jakaś pojebana,to ode mnie zawsze ktoś odchodzi,każdy mnie kurwa zostawia.Nikt mnie nie chce.Nienawidzę obojętności.
|
|
 |
Szkoda że nie przytulasz tak mocno jak ranisz.
|
|
 |
"Przestałem radzić sobie z życiem i zacząłem chlać co weekend."
|
|
 |
Najgorsze są wieczory, kiedy wszystko w tym pokoju przypomina mi Ciebie.
|
|
 |
"Zwariować własnie z Tobą, nie chcę się zamulić."
|
|
 |
Oto paradoks straty: jak coś, czego już nie ma, tak bardzo może nam ciążyć? | Jodi Picoult
|
|
 |
moment, kiedy chcesz, żeby druga osoba Cię zdradziła bo wiesz, że bez tego nie umiesz pożegnać się do końca można porównać do detalicznego wbijania nóż w serce, nie mając odwagi się zabić, prosząc tą drugą osobę, żeby go przechwyciła.
|
|
 |
ironia polega na tym, że kiedy chciałam Cię widzieć, nie widziałam Cię wcale. a teraz, kiedy nie chcę Cię widzieć na oczy, widzę Cię cały czas.
|
|
 |
możesz siedzieć, odpalać jednego papierosa od drugiego, trzymając miedzy udami szklaneczkę wishkey, możesz omijać wszelakie lustra nie mogą spojrzeć na swoją zapuchniętą twarz, możesz wyć jak pies, i bić pięśćmi w lewą stronę klatki piersiowej. na nic, i tak nie usłyszy, i tak nie zadzwoni, i tak nie zapuka do twoich pierdolonych drzwi chociaż warowałabyś przy nich jak pies. bo przecież to robisz. siedzisz skulowa pod drzwiami obsesyjnie ściskając w ręce telefon. skulona jak pies, sponiewierana jak kundel. tak, sprowadził cię do postaci psa. i jeszcze raz tak, ty się na to zgodziłaś.
|
|
 |
być zmechaconą jak stary sweter, który ktoś wyrzucił na śmietnik bo był już niepotrzebny, zbędny, nieistotny, zwyczajnie zużyty. przez osobę, która była dla niego jak tlen, bo przecież to jego ciepłe ciało czuł, kiedy go zakładano, bo przecież tylko to uchraniało go od ciągłego, bezsensownego leżenia w szafie, przecież to było jego jedyne przeznaczenie i sens istnienia. a teraz sweter nie ma swojej logiki bytu, teraz nie istnieje wcale, byłam, jestem Twoim swetrem.
|
|
 |
"Ty nie mów, że mnie kochasz, to nie ma sensu, miłość ma gnać w przód, a my stoimy w miejscu."
|
|
|
|