 |
Mam w głowie taki burdel, że zaraz mi się tam dziwki zalęgną
|
|
 |
"I spraw abym ogarniała, tak jak nie ogarniam amen."
|
|
 |
To co jest codziennie, to jest ta walka,
Odkąd otworzysz oczy, co dzień od poranka,
Chociaż w nocy czasem też wojnę prowadzisz,
Z obrazami, które zobaczysz,
Czasem masz ochotę się obudzić, ale coś w śnie Cię trzyma,
To taki dramat, który się zaczyna,
Koszmarna wizja, wcale nie jest miła,
Tylko strachem w oczach, i pobudką z krzykiem się kończyła,
Walczysz przez sen, walczysz też na jawie,
To nie jest takie piękne, nie polega na zabawie,
Najgorsze są walki, te z samym sobą,
Walka wewnętrzna, dać ukierunkowanie wyborom,
Jeden wejdzie w życie, drugi pójdzie w zapomnienie,
Jeden wznosi na szczyt, drugi rzuca o glebę na ziemię.
|
|
 |
Mieliśmy być szczęśliwi, było nam razem dobrze, a świat stał otworem dla Ciebie i dla mnie.
Coś weszło w nasze drogi, rozstąpiło je jak Mojżesz, a po drodze zamieniłaś moje serce w kamień
|
|
 |
Chciałem Twojego szczęścia i Ty widzisz to pewnie
Skończę w częściach, myśląc, ze Ty nie widzisz go we mnie
Miałem się nie angażować, ale wiecznie to robię
Tak jak Gural chciałem dać Ci co najlepsze mam w sobie
Może dałem Ci za wiele, cieszyłem się każdą chwila
Albo za mocno w to wszedłem, i może to Cie speszyło
Może to mnie zgubiło, zrobiłem Ci mętlik w głowie
Ale nie potrafiłem się oddać temu w połowie
I nie żałuje żadnej chwili spędzonej z Tobą
Za to żałuję każdej spędzonej bez Ciebie
Jesteś gdzieś, ja umieram wiedząc, ze mnie nie ma obok
I nie mam pojęcia, czemu to miało taki przebieg
Oglądaliśmy horrory, żaden nie był koszmarem
Normalnie bym się zesrał, lecz przy Tobie się nie bałem
Ale odczuwam horror, dzisiaj, tutaj, teraz
Bo nie ma Ciebie obok, i boję się jak cholera!
|
|
 |
To zabawne w takim stopniu, że aż nie chce się uwierzyć
Bo akurat dzisiaj miałem spytać się czy Ci zależy
Pogadać poważnie, wiedzieć wszystko konkretnie
Wyprzedziłaś sms-em, który rozbił mnie kompletnie
Gdy przeczytałem, wiedziałem, że już się nie pozbieram
Cały zacząłem się trząść, mocno, i drżę do teraz
I czuję mięsień, w którym zapisane Twoje imię
I czuję ten ból, i tą świadomość, że on nie minie
Nie mam pojęcia co się stało z Tobą
Na prawdę nie wiem, było nam tak idealnie, a zaczęło się od Ciebie
I miało być tak dłużej
Dałem wiarę wspólnym planom
Nie mam pieprzonego pojęcia, co się zesrało!
Zawsze byłaś dla mnie piękna, ale wiem, że to wiesz już
Zawsze kiedy Cię widziałem nie mogłem uwierzyć szczęściu
|
|
 |
Jak zapytasz jak się trzymam, wiedz że nie trzymam się wcale.
Nie wiem co ze sobą zrobić i nie wiem co będzie dalej.
Czuję ból w żołądku w głowie, dziwnie mi bije serce.
Wiem że znasz to, ale ja mam dzisiaj tego dużo więcej.
Grunt ucieka mi spod nóg i jest już gdzieś w oddali, boli mnie głowa bo właśnie świat mi się na nią zawalił.
Nie potrafię Ci opisać jak bardzo boli więc zgaduj.
Stoję pod Twoim domem choć wiem że nie zejdziesz na dół..
|
|
 |
Wspominam ten moment, nasze spotkanie pierwsze
Już wtedy obiecałem sobie, że tego nie spieprzę
I może to bardzo głupie, albo chociaż trochę śmieszne
Ale dalej chyba łudzę się, że coś z tego będzie
Choć nie znaliśmy się długo, byłaś bliską mi osobą
Przez ten okres, nie widziałem świata poza Tobą
I dalej go nie widzę, nie wiem jak sobie poradzę.
Znasz ten ból, kiedy uczucia biorą nad Tobą władzę?
Mogłaś być tą jedyną, byłaś moim ideałem
A najgorsze w tym wszystkim, jest to, że jesteś nim dalej
Każdy Twój ból czułem na sobie, kiedy Cię pocieszałem
I mogłem go czuć podwójnie, żebyś Ty nie czuła wcale
Choć po mału przeczuwałem, że im będę lepszy i
bardziej idealny, tym prędzej coś się spieprzy
|
|
 |
Twoja mama zostawiła
mi otwartą furtkę.
Zapytała czy nie wchodzę, powiedziałem, że nie zaraz
Chociaż kusiło mnie bardzo wiem, że byś tego nie chciała
Wiem, że leżysz zapłakana, kiedy piszesz sms-y
I dobija mnie świadomość, że nie mogę Cię pocieszyć
Bo ciągle mi zależy, chciałbym móc Ci teraz pomóc
Wiem, że Ty teraz nie możesz gadać, i chcesz
żebym wszedł do domu.
Wyjrzyj przez okno, zobacz czy tam jeszcze jestem
Może zobaczysz butem zrobione na śniegu serce
Popatrz sobie na nie, to jak moich uczuć kalka,
Może będzie jeszcze całe, bo moje jest już w kawałkach
|
|
 |
"Chętna uczynić z młodości zmierzch swojego życia."
|
|
 |
My, nie szukam swego cienia,
i ni cienia odniesienia, ciągną serce po bruku,
wiem, choć to bez znaczenia,
i nie znamy się z imienia, nie zabijaj tych uczuć,
nie jestem jak większość,
mogę pokazać Ci ból, lecz nie obojętność,
Tobie też brakuje tchu, nie znam sensu gonitwy,
|
|
|
|