 |
Czasami mam ochotę udać się do krainy szczęścia i złożyć reklamację.
|
|
 |
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy.
|
|
 |
Cierpienie należy do życia. Jeśli cierpisz, znaczy, że żyjesz. Pogódź się z tym mała dziewczynko.
|
|
 |
Ludzkie łzy to z jednej strony wyraz ogromu cierpienia, lecz z drugiej także ulga. Razem z łzami wypływa cierpienie, by zrobić miejsce na nową, kolejną falę bólu. Inaczej ból przestałby się w nim mieścić.
|
|
 |
Bywają w życiu chwile, których ból daje się zmierzyć dopiero po jego przeżyciu, i wówczas dziwi nas, iż zdołaliśmy go znieść.
|
|
 |
Dopiero późną nocą, przy szczelnie zasłoniętych oknach gryziemy z bólu ręce, umieramy z miłości.
|
|
 |
Człowiek uczy się na błędach... o Tobie to mogłabym już nawet magisterkę napisać.
|
|
 |
wyłączona na wszystkie bodźce leżałam na łóżku, próbując zrozumieć sens ówcześnie wypowiedzianych słów. usłyszałam dźwięk trzaskających drzwi i trzask pękającej deskorolki. 'biedna deska, obrywa za mnie' pomyślałam, na chwilę zamieniając łzy na uśmiech. wraz z wrodzoną niezdarnością wstałam z łóżka próbując zachować choć odrobiny własnej godności. otworzyłam drzwi spodziewając się widoku połamanej deski, jednak moje podrażnione od tuszu oczy ujrzały Jego. siedział na schodach opierając zapłakaną twarz o poręcz. poczułam się jak ostatnia szmata, jak nic nie warta kurwa. 'kocham cię' cichy szept. 'mnie nie warto' słowa raniące niczym ostry przedmiot wbijany ukradkiem w serce. spojrzał na mnie wściekle 'masz rację' odszedł, a wraz z nim cząstki mej osobowości. dzisiaj mija równo rok, od daty naszego rozstania i Jego śmierci. Jest marną kupą prochu w białej trumnie i nagrobkiem z wyrytymi literami swojego i Mojego imienia. Ja umarłam za życia, wraz z Nim. Umarłam rok temu, w piękny dzień.
|
|
 |
spoglądając mu głęboko w oczy dotknęła delikatnie jego lekko zarumienionego policzka. nie odrywając dłoni wspięła się na palcach aby dosięgnąć jego ust. bezskutecznie. 'cholera' pomyślała, z trudem kryjąc zakłopotanie. odepchnął ją lekko i odwrócił się na pięcie tamując łzy. 'kocham cię mała, ale sama widzisz, że dzieli nas granica, której nie powinniśmy przekraczać' nie wiedział, czy wypowiedział to głośno.
|
|
 |
jeśli śmiech to zdrowie ja powinnam nie chorować przez jakieś, plus-minus, 99 lat.
|
|
|
|