 |
|
Leżał obok mnie, a jego miłość wypełniała cały pokój. Zielone tęczówki wpatrywały się we mnie z zafascynowaniem. Jego serce biło jak szalone. Usta co chwilę wykrzywiały się w niepełnym uśmiechu. Och tak, miałam pewność, że mnie kocha. A widok który mi fundował leżąc obok, to najpiękniejsze o czym mogłam zamarzyć.
|
|
 |
|
I wierzę w dobry czas, kiedy ból odejdzie sam.
|
|
 |
|
A gdy nasze usta znów się zetknęły poczułam nagły przypływ siły, który uświadomił mi, że będę żyć. Dla niego.
|
|
 |
|
Liczę na jakikolwiek powrót na powierzchnię. Jednak to koniec. On odszedł. Bezpowrotnie. I nikt nie przejmuje się tym, co ze mną. Wszyscy tylko pytają co u niego. A przecież to ja go straciłam. To mi rozdarł serce.
|
|
 |
|
Mam takie chwile, że po prostu mam ochotę się najebać. Kiedy to robię, odlatuję. Żaden problem nie jest aż tak ważny, jak w rzeczywistości. Świat spostrzegam z zupełnie innej perspektywy. Jestem Bogiem, mogę latać, mogę wykrzyczeć Ci wszystko w twarz, a za chwilę nie czuć żadnego bólu tylko się roześmiać.
|
|
 |
|
każde słowo zamienia się w pył.
|
|
 |
|
-napij się! -a co to jest? -odrobina miłości, zajebiesz się na śmierć.
|
|
 |
|
Był jak uzależnienie. Jak narkotyk. Jak heroina. Chciałaś to rzucić, ale nie mogłaś. Pomimo tego, jakie gówno ci to wyrządzało, i tak to brałaś. I choć groziło śmiercią, nie potrafiłaś tego zostawić. Kochałaś to. Kochałaś sposób, w jaki się czułaś biorąc to. To dawało Ci takie uczucie, jak nic innego. I żyłaś tylko dlatego, tylko to miało jakiś sens.
|
|
 |
|
Tęsknię za jego miłością, którą dawał mi nie licząc na nic w zamian.
|
|
|
|