 |
|
- za każdym razem, kiedy spojrzę na te filiżanki po naszym rozstaniu będę wspominać jak wspólnie rozkoszowaliśmy się smakiem porannej kawy, przeplatając to pocałunkami, wiesz? - powiedziała z zachwytem. - mhm, jak się rozstaniemy ... - no tak. mam nadzieję, że pozwolą mi je ze sobą zabrać, a nawet zorganizują na nie jakąś półkę. w niebie.
|
|
 |
|
Starałam się udawać, że to samotne życie wcale mnie nie przytłacza. Sama podjęłam się bycia całkowicie niezależną, trzymającą wszystkich na dystans. Zgrywałam obojętną, bezuczuciową i zimną. Nie wiem co chciałam osiągnąć. Być może z perspektywy tamtych dni takie uosobienie zdecydowanie pomagało w tym całym ciężkim życiu, którego wciąż nie mogłam udźwignąć. Nie chciałam dać się zranić. Nie byłam naiwna, nie wierzyłam w dobre intencje, bezinteresowność. Chciałam wygrać ze złem tego świata, mieć je pod kontrolą. Udawałam, że to wcale mnie nie dotyka. Że tkwiąc w swojej, osobnej i odległej wszystkiemu rzeczywistości zyskam spokój, przezwyciężę własną dumę. Zbyt późno dostrzegłam, że prowadząc taki tryb nigdy nie pozwoliłam na to, by ktoś mnie pokochał i ja nigdy nie powiedziałam 'kocham'. Nie tak miało być. Nie miałam przegrać miłości. / xfucktycznie.
|
|
 |
|
Podniosłam oczy i czułam jak głęboka rozpacz rozdziera moje serce. Jak bardzo czuję się daleka od szczęścia. Od pozytywnych uczuć, w tym momencie tak obcych. Nie mogłam na niego patrzeć. Budził we mnie niechęć. Całą sobą przypominał mi o mężczyźnie mojego życia, którego już nigdy w nim nie znajdę. I właśnie wtedy dotarło do mnie, że nigdy nie będę w stanie pokochać kogoś innego, skoro natknęłam się już na przeznaczonego dla mnie przez los faceta. I skoro nie zechciał mnie takiej, z nikim innym nie ułożę sobie życia. Skazana na samotność będę istnieć do końca. / xfucktycznie
|
|
 |
|
„Wszyscy jesteśmy samotni. Tak jest bezpieczniej. Kiedy się z kimś wiążesz, narażasz się na zranienie. Zaczynasz kogoś potrzebować. To pragnienie staje się najważniejszą rzeczą w życiu, a kiedy pewnego dnia uczucie zostaje ci odebrane, wraz z nim znika wszelka radość życia.” / Patrick Redmond
|
|
 |
|
Kazali mi zapomnieć, wyrzucić wszystkie pamiątki po Nim, wszystko co mi przypomina Jego postać... Zastanawiam się teraz jak mam się pozbyć mojego serca, bo to ono jest największym inicjatorem myśli o Nim.. / bezimienni
|
|
 |
|
I to nieszczęsne uczucie rozczarowania odnoście życia, ściśle związane z Tobą. / xfucktycznie.
|
|
 |
|
- rób jak uważasz. ja dam radę, jak zawsze - będzie dobrze, zobaczysz - co masz teraz na myśli? - zgadnij - nie wiem... już się w tym gubię - kocham Cię.
|
|
 |
|
perspektywa zakończenia całej tej farsy. kartka, ołówek, wódka i prochy. pisanie tych ostatnich liter, zapijając leki, odpływając. żegnanie się. przelanie na ten skrawek papieru tych najistotniejszych teraz słów. przeprosin do przyjaciółki za to, że nie zdążyła zrobić mi naleśników z nutellą, co planowałyśmy, że nie założyłyśmy albumu z wakacyjnymi zdjęciami, nie pojechałyśmy na obiecany basen, nie odwiedziłyśmy Mielna i Australii. zdania do Niego z podziękowaniem za tą niewielką ilość cudownych chwil, których miało być więcej i zapewnieniem, że to dla ułatwienia wyboru dalszego działania. do mamy - przeprosiny za ostatnią spinę i za to, że zostawiam bałagan w pokoju. i ostatni akapit do Niej o tym, że już nie musi krwawić, że nie musi się zabijać, bo ja zrobię to za nią.
|
|
 |
|
martwię się. zaczynając od tego, że największą obawą napawa mnie to przywiązanie, moja odpowiedzialność za to jak je utrwalam i za niego, za jego serce, które trzymam w dłoniach, a przy upuszczeniu będzie równoznaczne z jego całkowitym upadkiem - nie tylko jednego mięśnia. przeraża mnie ożywienie i gotowość w jego oczach, gdy odbiera telefon od któregoś z kumpli z informacją o kolejnej spinie; zaciskam, z cholernego strachu o niego, wargę, a on wraca po godzinie i łapiąc mnie za dłonie, zapewnia, że nic się nie dzieje, by nieświadomy tego, że słyszę, kilka minut później opowiadał znajomemu, że w starciu na jego gołe ręce, przeciwnik wyciągał łom. mogłabym tłumaczyć to tym, że prawie się nie znaliśmy, gdy się w to pakowałam, ale nie przejdzie mi to przez gardło. wciąż wydaje mi się, że po prostu warto jest w tym tkwić.
|
|
 |
|
„Wszyscy jesteśmy samotni. Tak jest bezpieczniej. Kiedy się z kimś wiążesz, narażasz się na zranienie. Zaczynasz kogoś potrzebować. To pragnienie staje się najważniejszą rzeczą w życiu, a kiedy pewnego dnia uczucie zostaje ci odebrane, wraz z nim znika wszelka radość życia.” / Patrick Redmond
|
|
 |
|
on mnie nie ogranicza, a ja nie robię nic, by musiał się martwić. patrzy na mnie z troską w oczach i zdarza mu się pytać czy wszystko w porządku, lecz nie zakazuje mi niczego. noszę na nadgarstku opaskę jego ulubionego piłkarskiego klubu od kilku dni, podobnie jak on wcisnął sobie na nos moje okulary przeciwsłoneczne. spędzamy razem całe dnie, a pół godziny po pożegnaniu już wspomina o tym, jak tęskni. pisze mega słodkie wiadomości na dobranoc i oboje udajemy, że już się kładziemy, że zasypiamy bez problemu nie zaprzątnięci żadnymi myślami. między pocałunkami obiecał mi, iż nie będzie wymagał ode mnie wyznań i za to mu dziękuję, bo moje serce się po prostu gubi.
|
|
|
|