 |
|
może to życie, które teraz prowadzę, wcale nie jest dla mnie. może ktoś się zagapił i przez przypadek czy niedopatrzenie umieścił mnie tutaj, w tym mieście, w tej epoce, w tym ciele. może miałam być śliczną blondynką mieszkającą na słonecznym wybrzeżu, mającą słodkie psiapsióły i zero problemów, a nie pospolitą szatynką słuchającą rock'a i zagłębiającą się w sens istnienia. może nie miałam być sobą, nie teraz, kiedy czuję się źle i obco we własnym życiu, za swoje miejsce mając jedynie niestandardową psychikę i muzykę. może ktoś się cholernie pomylił./nieswiadomosc
|
|
 |
|
Kiedyś było łatwiej. Bez kontrolowanych ruchów i z czystymi intencjami, biegłam by nieść Ci szczęście. Nie bałam się, że jutro niespodziewanie znikniesz, ani że wypalą się Twoje uczucia. Nie było we mnie obaw, że niedługo to wszystko stanie się zwykłym wspomnieniem, nie pozwalającym mi żyć. Nie było takiej siły, która mogłaby zabrać mi to szczęście zamknięte w jego czystym sercu. Nic nie było w stanie zamienić moich szczerych uczuć, na te beznadziejne, pozbawione sensu. Dziś czuję, jak bardzo już nie istnieję. Patrzę w przeszłość, która była taka piękna. Teraz jest szarą rzeczywistością pełną niespełnionych nadziei. Nadal ciężko mi przyznać, że dzieje się tak, odkąd zostawił mnie samą. / xfucktycznie .
|
|
 |
|
Nie patrz w moje oczy, jeśli jutro postanowisz zostawić je, przepełniając bólem. Nie całuj moich ust, jeśli masz świadomość tego, że wkrótce pozostawisz na nich niezmywalny ślad ostatniego pocałunku i niedosyt. Nie zaglądaj w moje serce, bo wraz z Twoim odejściem zostanie nieodwracalnie złamane, jakby ktoś bezkarnie skakał po jego powierzchni. Nie rozpalaj moich uczuć, jeśli już teraz wiesz, że niedługo je wykorzystasz, depcząc mój honor. Nie rozkochuj mnie w sobie, ja wiem czym kończy się miłość. Nie karz mi cierpieć, nie chcę marnować swojego życia. Nie wchodź do mojego świata, bo przeciwnie, wkrótce sama będę musiała z niego odejść. / xfucktycznie .
|
|
 |
|
Jeszcze trochę i przestanę Cę tak bardzo chcieć. /pierdolisz
|
|
 |
|
a jutro? całkiem na lajcie, od rana pójdziesz do szkoły, całkiem możliwe, że po drugiej lekcji, odpalając z kumplami szluga wyjdziesz na piwo, olewając kolejną lekcję. bardzo możliwe jest to, że po naszej kolejnej kłótni pójdziesz się najebać wraz z kumplami, wciągając przy tym kolejne kreski białego proszku, lub innego rodzaju toksycznych środków. bardzo prawdopodobne jest również to, że wychodząc dzisiaj do pracy, skończysz z głową nad kiblem i tabletkami przeciwbólowymi, wlewając w siebie litry wody. a za kolejne miesiące, nie będziesz nawet czuł bólu. a ja? wrzucę w torbę kilka zeszytów, delikatnie ogarnę twarz, wezmę poranny prysznic i jak co dzień spędzę kolejne dnie w szkole, lub poza nią - jeśli nie będę mogła przyhamować emocji na tyle, żeby powstrzymać ich wybuch. a po południu? włączę laptopa, odczytam wiadomości, lekceważąc większość z nich. w najgorszym wypadku zostanę w domu przez kolejne dwa tygodnie, z gorącą kawą w dłoni i szlugą w drugiej. wciąż Cię kochając.
|
|
 |
|
Poprosiłam go kiedyś, by wykrzyczał, że mnie kocha całemu światu. Nie zrobił tego. Jedynie szepnął mi do ucha te dwa słowa. Nie rozumiałam go. Ja byłabym gotowa bez wahania wydobyć z siebie głośne wyznanie tego typu. Myślałam, że może się mnie wstydzi, albo raczej wstydzi się reakcji innych ludzi na to uczucie, jakim mnie darzy. Jednak myliłam się. Pewnego dnia, kiedy nie wytrzymałam napięcia, zaczęłam na niego krzyczeć i spytałam go wprost, czemu obawia się miłości. Oznajmił mi, że wcale tak nie jest... ' - Przecież spełniłem Twoją prośbę. Cały świat miał się dowiedzieć o tym, że Cię kocham. Dlatego Ci to powiedziałem. Naprawdę nie rozumiesz? Ty jesteś całym moim światem' . / bezimienni
|
|
 |
|
Pokochałam go zbyt bardzo. To jedyne wytłumaczenie tego, że jestem w stanie wszystko mu wybaczyć. Po prostu zapasowe pokłady miłości wypełniają luki, jakie robi w moim zaufaniu złymi czynami . Po tym magicznym uzupełnieniu, nasze relacje znów wracają do normy. Nie mam nad tym kontroli, oszukał moje serce. / bezimienni
|
|
 |
|
wstawiają mnie w lekkie przerażenie wiadomości typu: "zadzwoń do mnie jak najszybciej, to sprawa życia lub śmierci", ale jeśli za każdym razem po wykonanym telefonie mam dostać informację a propos wyjazdu nazajutrz na mecz, jestem za.
|
|
 |
|
Boję się. To ten rodzaj strachu, który wpędza w paranoje. To przeczucie, że już wkrótce coś będzie nie tak. To bezustanne umieranie ze strachu o nią. To nieumiejętność ustania w miejscu. To strach. Potworny, paraliżujący strach. Kładę się, próbując zasnąć, ale momentalnie serce mi przyspiesza, kiedy to powraca. Boję się zamknąć oczy. Wymyślam kolejne czarne scenariusze, wyobrażając sobie, co może się wydarzyć. Przerażenie nie pozwala mi zasnąć, więc z powrotem schodzę na dół. Ciemny, pusty dom sprawia, że lęk jest coraz silniejszy. Mimo, że towarzyszy mi dopiero od paru godzin, ja już zapomniałam, jak to jest nie bać się. To wszystko jest tak silne i tak strasznie mnie przeraża. Zabierz ode mnie cały ten obłęd i pozwól choć dziś jeszcze spokojnie zasnąć. /pierdolisz.
|
|
 |
|
• Nie ma chętnych na kupienie mi plusika, przypadkiem? C:
|
|
 |
|
uśmiecham się, a każdy wokół patrzy na mnie podejrzliwie pytając o to, czy On wrócił. wszyscy obiegają wokół tego zastanowienia, jakby Jego osoba była nieodzowną częścią mnie, jakby moje szczęście było jakkolwiek uzależnione od Jego położenia. odpowiedź brzmi: nie. wciąż Go nie ma. w dalszym ciągu nie mam pojęcia, gdzie się znajduje, z kim jest. wprawdzie nie nauczyłam się jeszcze żyć bez Niego, lecz funkcjonuję. czasem się uśmiecham - przypominając sobie akurat którąś z chwil spędzonych z Nim.
|
|
|
|