 |
|
Nareszcie spotykam Cię znowu i to nie jest przypadek
już wiedziałem gdzie jesteś, czekałem na to spotkanie
wiem, niewykonalne będzie żeby nadrobić ten czas
niech to nie pójdzie na marne, proszę Cię nie skreślaj nas
|
|
 |
|
widzę Ciebie jak przez mgłe, czy to twojej twarzy rysy
czy na pewno się znaliśmy, czuję chłód, tracę zmysły
|
|
 |
|
życie to skurwiel, ze swoimi trzyma sztamę,
jak masz miękkie serce, to obyś dupy nie miał szklanej.
|
|
 |
|
Trzyma mnie tutaj tylko grawitacja
|
|
 |
|
miłość teraz, to kwestia zaufania
|
|
 |
|
Mam lekkie pióro, ciężki charakter, wewnętrzny urok
chcę spędzić najłatwiej ten wieczór i patrzeć jak sobie radzisz z temperaturą
|
|
 |
|
Choć byś chciał oni się nie liczą, już nie skrócisz dystansu,
oni cię nie słyszą
|
|
 |
|
chciałbym zbudować z nim niebo, ale przeszkadza nam logika. z dwóch zer trudno jest stworzyć dwójke
|
|
 |
|
nie pytaj mnie co będzie dalej, pozwól oszaleć
|
|
 |
|
wiem, nie zmienię nic kurwa, super
|
|
 |
|
czuję tęsknotę gdy znów sobie Ciebie wyobrażam
|
|
|
|