 |
i wiesz, dziwne uczucie, gdy ja myślę codziennie co robisz, gdzie jesteś, czy jesteś uśmiechnięty, i czy za dużo nie wypiłeś. czy dobrze się bawisz, a w domu wszystko w porządku. tak, to dziwne gdy siadam wieczorami na łóżku i wspominam , co było między nami, wspominam jak na mnie patrzyłeś, jak trzymałeś za rękę i obejmowałeś. nasze "poważne" tematy, nasze śmiechy i te spontaniczne zachowania. wiesz włączam naszą piosenkę, i może jestem głupia i może trochę dziecinna, ale jakoś dookoła wszystko mi o Tobie przypomina. i dziwne, że po tym wszystkim przechodzę koło Ciebie, a Ty raz spoglądając na mnie, nie wzbudzam w Tobie żadnych emocji, nie patrzysz na mnie, nie mówisz nawet cześć, nie uśmiechniesz się, i czuję jakbyśmy się nie znali. to boli, bo jak można mieć tyle z człowiekiem wspólnego , a później się nie znać. wiesz, to co było między nami.. w sumie nie było nic, a jak już to było raczej dziwne.
|
|
 |
dokładnie dwa miesiące temu, o tej samej porze. zabiłeś mnie. jednym niepotrzebnym słowem.
|
|
 |
jeszcze będzie u mnie dobrze, po prostu jeszcze nie dzisiaj.
|
|
 |
też straciłaś kiedyś szansę, na coś, co mogło zmienić Twoje życie?
|
|
 |
nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. nikt nie powiedział, że kakao będzie wiecznie gorące, a ja nie mogę zamknąć Cię w mojej łazience tak samo jak mojego psa, kiedy jazgocze, tylko wtedy kiedy zaczniesz ględzić, że nie wierzysz w miłość. przynajmniej w Twoim przypadku nie narażam się na ślady zadrapań na drzwiach toalety.
|
|
 |
chce siedzieć z Tobą na mokrej jeszcze od rosy trawie i puszczając bańki mydlane patrzeć jak niebo krzyczy kolorami tęczy. w sumie obeszłoby się bez trawy, baniek i tęczy. chcę Ciebie. to Ty jesteś moją główną atrakcją.
|
|
 |
jedyne czego teraz chcę to spać. nie ważne czy po proszkach popitych tanim winem, czy ze zmęczenia po nieusilnym walczeniu ze samą sobą. chcę spać. kiedy śpię, nie jestem smutna. nie jestem wściekła. nie jestem samotna. w ogóle, nie jestem.
|
|
 |
flirtuj, rozkochaj mnie w sobie, bądź i kochaj, zdradź, przepraszaj, okłamuj, zostaw. a później nie daj o sobie zapomnieć, aż do samego końca. właśnie, wtedy naszą miłość będzie można uznać za prawdziwą, bez krzty plastiku. a ja będę mogła stwierdzić, że przeżyłam już wystarczająco wiele bo w końcu byłam zarówno kochana jak i porzucona.
|
|
 |
prawdziwy mężczyzna to nie ten, który poda Ci rękę, kiedy przewrócisz się, potykając o sznurówkę swoich trampek. prawdziwy mężczyzna to ten, który Ci je osobiście zawiąże, nie zważając na Twoje protesty, że nie trzeba bo skoro w szpilkach się nie zabiłaś to w trampkach tym bardziej Ci to nie grozi.
|
|
 |
- widzisz ten nóż? - spytała, wyciągając narzędzie trzymane w swojej dłoni ku niemu. nacięła delikatnie wnętrze swojej dłoni. stał jak wmurowany, nie wiedząc o co chodzi. - tak będzie płakać moje ciało z tęsknoty za twoim dotykiem. - wydukała, wskazując na sączące się kropelki krwi z jej dłoni. wybuchnęła spazmatycznym płaczem. - a tak będzie płakać moja dusza. - powiedziała. - przykro mi kochanie. chociażbyś nie wiem co zrobiła, to koniec. nie weźmiesz mnie na litość. - powiedział, biorąc do dłoni kurtkę. - zaczekaj! pokażę Ci jeszcze tylko jak będzie płakać moje serce! - krzyknęła. zatrzymał się, tuż przed drzwiami. gwałtownym ruchem, wbiła kuchenne ostrze w swoją klatkę piersiową. - właśnie tak. będzie cichutko łkało, zwijając się z bólu, tam wewnątrz. - powiedziała, osuwając się na ziemię.
|
|
|
|