 |
Twoj zapach trzmymam w mych plucach...
|
|
 |
I męczy mnie ten stały falstart
Kiedy pustka bierze moje ciało w zastaw
To ukłon ku temu, żeby stać się kukłą
|
|
 |
Pieprzyć pośpiech, zróbmy to powoli
Znam dwa tysiące metod, by cię zadowolić
Nie potrafimy się uspokoić i znów
Wprowadzamy tryby naszej machiny w ruch
Opętany świat tańczy na cztery
Kiedy pragnienia rwą się za nasze stery
Bariery giną, my giniemy w półśnie
Zabiję ciebie, potem ty zabij mnie
|
|
 |
Zanim te chwile miną nam na trzeźwo
I nie zrobimy ruchu zaplątani w obawy
Napijmy się razem i ruszmy się gdzieś
Bo ta noc aż się prosi, by się zabawić
|
|
 |
Nie skończę na marzeniach, ten etap mam za sobą
Niech dzieje się co chce - jutra może nie być
Wymienimy spojrzenia, nie padnie słowo
A mimo to doskonale zrozumiemy, że
Oboje chcemy znaleźć się gdzieś daleko
Tam, gdzie będziemy tylko sami ze sobą,
Wciśniemy start i znów zaczniemy grę tą,
By ruszyć w głupią pogoń za snami na nowo
|
|
 |
Jeżeli seks to broń - jeszcze tej nocy cię zastrzelę
|
|
 |
-Czy można kochać i nienawidzić tę samą osobę?- Można. Ale szybko gubisz się między 'wynoś się w cholerę' , a ' błagam, wróć.'
|
|
 |
nie wszystko jest ' mejd in czajna '.
|
|
 |
ide o zakład że wszystko będzie grało, ułoży się kochanie co by się nie działo.
|
|
 |
I daj mi tylko jeden powód, a wstanę i pójdę dalej.
|
|
 |
I don't need sex, life fucks me whenever it can
|
|
 |
Pomiędzy bytem, a szczytem, szitem, a hitem prawdą, a mitem.
|
|
|
|