 |
|
zwyczajnie czasem zastanawiam się czemu Jego nazwisko nie mogło pojawiać się w gazetach w całości, przy osiągnięciach na zawodach strażackich, kolarskich, w pływaniu, w siatkówkę czy nożną. czemu zawsze widniała obok imienia tylko pierwsza literka nazwy, którą odziedziczył po rodzicach. czemu, cholera, nigdy nie w innej rubryce, niż interwencje policji.
|
|
 |
|
kiedy muskał wargami mój policzek szepcząc, że najchętniej nigdy nie odstępowałby mnie na krok - mogłam śmiało powiedzieć, że odnalazłam niebo. wyszukałam je tutaj, przy Nim. najcudowniejsze miejsce, jakie mogłam sobie wymarzyć.
|
|
 |
|
niepewnie położył swoją dłoń na mojej spoczywającej na stygnącym chodniku. nachylił się do mojego ucha cicho szepcząc moje imię. - bądź ze mną szczera. nienawidzisz mnie, prawda? za to co zrobiłem? - pytał pobierając co chwila do płuc urywane hausty powietrza. podniosłam wzrok zagryzając dolną wargę. zauważyłam jak w Jego oczach igra cholerna mieszanka wszelkich uczuć - począwszy od nadziei, przez żal, aż po odrazę do samego siebie. - jesteś kretynem. - wydusiłam i poczekałam na Jego reakcję. spuścił głowę, schował twarz w dłoniach. odnalazłam Jego podbródek palcami następnie unosząc Go jako niemą prośbą o spojrzenie na mnie. - kretynem, któremu oddałam serce. - dokończyłam wsuwając się w Jego ramiona ze świadomością, że będzie już mój, na zawsze.
|
|
 |
|
zupełnie świadomie wybieram Ten kawałek w odtwarzaczu. ten tak dotkliwie opisujący sytuację w której utknęliśmy, w której pogubiliśmy się do maksimum pozostawiając za sobą wszelkie strzępki nadziei. moment, w którym nagle otrzeźwieliśmy przywołując na powrót rozsądek. w którym ja rozszarpałam słowami Jego serce, a On tym ostatnim pocałunkiem - ostatecznie zabił moje wszystko. chwila, kiedy łzy były tak normalne, a ból oznaczał czynnik, który miał zarówno Jego, jak i mnie, nigdy nie opuścić.
|
|
 |
|
przyjaciel to osoba, która bez względu na sytuację: w przypadku śmierci dziadka, zdechnięcia chomika, czy chociażby zafarbowania najlepszej sukienki - będzie wiedziała co robić. nie rzuci pustego 'ułoży się, jestem z Tobą' po czym odejdzie, cicho zamykając za sobą drzwi. zwyczajnie zmusi nas do patrzenia sobie w oczy, usiądzie tuż przed nami i będzie milczeć, że świadomością, że teraz tylko tego potrzebujemy. ciepła bezwzględnej obecności, bez szeptu jakichkolwiek słów.
|
|
 |
|
' ubierz się ciepło, bo jest lodowato na dworze ' - rzucił w moją stronę, tępo wpatrując się w telewizor. spojrzałam na Niego nie mogąc uwierzyć - ten cholernie samolubny i arogancki typ zainteresował się kimś innym niż tylko i wyłącznie swoją osobą. uśmiechnęłam się sama do siebie mówiąc: ' dobrze, ubiore coś jeszcze'. odwrócił głowę w moją stronę, zmierzył mnie chamsko, i dodał: ' tylko mojej bluzy nie bierz'. czar Go, jako miłego człowieka prysł.pokiwałam głową, i wychodząc dodałam: ' Ty nigdy się nie zmienisz'. / veriolla
|
|
 |
|
i myślisz , że mówiąc 'przepraszam' naprawisz wszystko ? nie, nie jesteś Nim by wystarczyło jedno słowo żeby przebaczyć. / veriolla
|
|
 |
|
a przez takich skurwieli jak Ty - przestaję wierzyć w ludzi. / veriolla
|
|
 |
|
kiedyś, gdy mi się do tego przyznałeś, stwierdziłeś , że to dziwne - bo my, tak twardzi ludzie, nie tęsknimy - a jednak. tęsknię .. / veriolla
|
|
 |
|
wyjebałaś mnie drugi raz na tej samej sytuacji - nie pozwolę na więcej. / veriolla
|
|
 |
|
wyjebałaś mnie drugi raz na tej samej sytuacji - nie pozwolę na więcej. / veriolla
|
|
 |
|
nie, to nie ja płaczę - to wódka. bo prawdziwie płaczę tylko wtedy gdy jestem wszystkiego świadoma. / veriolla
|
|
|
|