 |
jej oczy, kiedyś przepełnione radością, dzisiaj puste, przeszklone. źrenice rozszerzone od nadmiaru kawy i wypalonych papierosów. powieki, spuchnięte od płaczu. wszytko, to było skutkami ubocznymi, miłości.
|
|
 |
opowiedz mi o szczęściu. jest mi tak cholernie obce.
|
|
 |
kiedyś zapomnę. wymarzę Cię z mojej podświadomości, zobaczysz. na wszystko przyjdzie czas.
|
|
 |
może teraz zabawimy się twoim sercem, tak dla odmiany.?
|
|
 |
mój podświadomy strach, mówiący mi o tym, że brak mi nadziei na lepsze jutro, zabija mnie.
|
|
 |
teraz już nie widzę, w twoich oczach, tych magicznych świeczek.
widzę, jedynie odbicie. innej.
|
|
 |
chcesz wiedzieć co u mnie.? to postaw, butelkę wina. na trzeźwo nie potrafię o tym rozmawiać.
|
|
 |
powiesz, mi jak to zrobiłeś.? jak udało ci się odkochać w tydzień, zapomnieć w 2 tygodnie, między czasie, znajdując sobie inną.? też bym tak chciała! jednak, nie jestem taka dobra w te klocki, jak ty.
|
|
 |
- chcę być szczęśliwa.
- jak mógłbym ci w tym pomóc.?
- kochaj mnie.
|
|
 |
najtrudniej jest kochać tych, którzy tej miłości potrzebują najbardziej.
- szkoda, że Ci tego nie powiedziałam, zanim odszedłeś, tłumacząc się, że zbyt trudno mnie kochać.
|
|
 |
jeszcze wrócisz, gdy tamtej otworzą się, oczy. zobaczysz. wrócisz, będziesz chciał znowu się zabawić, a ja wtedy zaśmieję ci się w twarz, tak samo jak ty mi, gdy powiedziałam, że kocham.
|
|
 |
wiesz co.?
poddaję się. już nie mam więcej siły, udawać, jaka jestem szczęśliwa i płakać, po kątach, tak aby nigdy nie zauważył.
już nie mogę. przyznaję, że cholernie boli, mnie to co mi zrobiłeś i sobie nie radzę. nie radzę sobie z moją podświadomości, wspomnieniami, z sercem. nie radzę sobie z samą sobą. tak, właśnie do takiego stanu mnie doprowadziłeś, i od dziś taką będziesz mnie oglądać, bo ja już nie mam sił, udawać, że jest zajebiście, chociaż jest najgorzej jak tylko może. przestanę się sztucznie uśmiechać, zacznę otwarcie, płakać z bezsilności, jak robię to gdy jestem sama. koniec udawania.
|
|
|
|