 |
Wybryk natury uwięziony w rzeczywistości. Nie pasuję do obrazu. Nie jestem tym, kim chciałbyś, bym była - przepraszam. Chcesz mnie zmienić, ale wszystko co czuję jest obce. Próbujesz mnie zostawić.
Nie staję się lepsza. To, co czyni Cię szczęśliwym, mnie smuci. Jeśli chcesz mnie naprawić, wepchnij mnie do swojej fantazji. Jeśli chcesz mnie zdobyć, sprzedaj mi nową osobowość. Obcy, gdy mnie dotykasz. Obcy, gdy mnie zabijasz. Wszystko co czuję, jest obce.
|
|
 |
Nie odwracaj sie za siebie. Znowu spoglądamy w tył. Nasza samotność i ból nigdy nie były tak rozległe.
Powolny wdech i wydech. Niebo się zmienia, widzę wczesny poranek. Obiecuję Ci. Nigdy nie pozwolę ci upaść, jeśli tylko ty obiecasz mi to samo. Czy aż tak dużo od ciebie oczekuję?
|
|
 |
Jesteśmy za młodzi żeby żyć kłamstwem. Spójrz w moje oczy, naprawdę chcesz dalej kłamać? I czy ty kurwa nie widzisz że ja wiem ... ?! Widzę, że nie mówisz prawdy. Ale czemu kłamiesz, przecież mi możesz powiedzieć wszystko. Nie rozumiem, wytłumacz, proszę.
|
|
 |
Zrobiłabym wszystko, żeby pokazać, jak bardzo cię uwielbiam. Ale to już skończone, za późno by ocalić naszą miłość. Ale obiecaj mi tylko, że pomyślisz o mnie za każdym razem kiedy zobaczysz gwiazdę na niebie. Naszą gwiazdę, tą. Wiesz zresztą którą.
|
|
 |
Mam dziurę w sercu, jakiś emocjonalny roller coaster. Coś, czemu nie pozwolę trwać, jeśli chcesz się bawić moimi uczuciami. Już nie jestem głupiutką dziewczynką która nie ma własnego zdania. Pierdol się.
|
|
 |
Jeśli to zjebiesz, jeśli ja się sparzę to pokażę ci co to znaczy naprawdę cierpieć. Bo przed tobą wszyscy traktowali mnie jak śmiecia. I naprawdę mogę być wredną suką i zniszczyć ci życie, ale nie chce. Naprawdę, więc nie spierdol tego.
|
|
 |
Biegnę przez wiatr. Poza świat. Na koniec czasu. Tam, gdzie deszcz nie rani. Walczę z burzą swoich uczuć. I kiedy zatracam siebie, myślę o Tobie. I nic mnie nie powstrzyma od powrotu do ciebie. Kiedyś to zrobie, obiecuje. Wiem, że cię znajdę.
|
|
 |
Otwieram oczy, ale nie mogę sobie przypomnieć po co. Ostatnie promienie letniego słońca padają na moją twarz, nie mogę tego już dłużej czuć. Gdzieś tam, zgubiłam siebie w bólu. Marzę tylko o końcu, by zacząć wszystko od nowa.
|
|
 |
Na szczycie dachu, powietrze jest tak zimne i tak spokojne. Wymawiam twoje imię w ciszy, bo nie chcesz go słyszeć z moich ust. Moje oczy liczą spadające łzy. Każda z nich to obietnica wszystkiego czego nigdy nie znalazłam. Twoje obietnice właśnie rozbijają się o chodnik, dupku. Ciebie nie ma, a ja sobie kurwa nie radzę. Zrobiłbyś coś.
|
|
 |
Kłamaliśmy kiedy marzyliśmy. Nasze łzy były zwykłym oszustwem. Chciałabym, żebyś mógł temu zaprzeczyć, tu i teraz. Że ty nie kłamałeś mnie przez cały czas, że to tylko moja pokręcona wyobraźnia. Ale tak się nie da. Bo to prawda.
|
|
 |
Nie chciałam być twoim sekretem, teraz leczę się sama. To nie może pomóc, ale czytam nasze imiona na ścianie i zmywam je powoli. Ufałam ci na każdy sposób, a ty jednym kłamstwem zburzyłeś budowlę którą tak starannie budowaliśmy. Straciłam oparcie, mogę się tylko chwiać nad krawędzią z wielką nadzieją że nie wpadnę znowu w otchłań rozpaczy.
|
|
 |
Chodź tu i ratuj mnie. Umieram, nie widzisz tego? Tylko ty możesz mnie ocalić, i tak, to jest szantaż. Jak tu nie przyjdziesz to będziesz miał moją krew na rękach. Mam nadzieje że będzie ci to przeszkadzać i zdecydujesz się na uratowanie mnie.
|
|
|
|