Na szczycie dachu, powietrze jest tak zimne i tak spokojne. Wymawiam twoje imię w ciszy, bo nie chcesz go słyszeć z moich ust. Moje oczy liczą spadające łzy. Każda z nich to obietnica wszystkiego czego nigdy nie znalazłam. Twoje obietnice właśnie rozbijają się o chodnik, dupku. Ciebie nie ma, a ja sobie kurwa nie radzę. Zrobiłbyś coś.
|