|
może i zabiję się w tych szpilkach, ale przynajmniej umrę w pięknych butach.
|
|
|
przecież widzę jak na nią patrzysz, jak niechcący ją dotykasz. daj spokój stary, nie rób scen. po prostu ją zalicz, szybko i bezboleśnie, ty tylko tyle potrafisz.
|
|
|
ale niech się pan nie martwi. kobiety nigdy nie przestają kochać. nawet drani.
|
|
|
znam prawdę ale nie chcę przestać wierzyć.
|
|
|
pamiętasz, kiedyś ci powiedziałam, że się boję. obiecałeś, że nigdy mnie nie skrzywdzisz, nie zadasz bólu, że wyjedziemy, że będziemy razem, bo świat jest okrutnie zły i przerażający. obiecałeś, że mnie uratujesz, dlaczego kłamałeś? myślisz, że złamane serce swędzi albo łaskocze?
|
|
|
w tym odcinku dnia jesteś zjebanym chujem.
|
|
|
kiedyś zapytałeś, czy kiedykolwiek byłam przez ciebie smutna. to był chyba jeden z niewielu momentów, kiedy zastanawiałam się, jaka odpowiedź cię zadowoli.
|
|
|
nie miałam przyjaciół, wszystkich nienawidziłam, bo byli tacy fałszywi.
|
|
|
chciałabym odejść natychmiast, najlepiej jeszcze wczoraj.
|
|
|
nie pragnę zemsty, nie pragnę ciebie, już nie warto.
|
|
|
są dni, w których odchodzi się, nie zostawiając nikomu adresu.
|
|
|
spóźniłeś się, kilkanaście łez wcześniej, byłabym ci w stanie wybaczyć, teraz odejdź.
|
|
|
|